Przeskocz do treści

Alena Mornštajnová o przemocy seksualnej

Alena Mornštajnová, Las w domu (czes.: Les v domĕ), tłum. Anna Maślanka, Wydawnictwo Amaltea, Wrocław, 2024.

To nie jest miła historia. Im dalej w nią sięgasz, tym więcej brudu z niej wychodzi. Trzeba się jednak skupić, aby go zobaczyć, gdyż pokryty jest chropawym lukrem skutecznie skrywającym posępną przeszłość.

Tytułowy las otaczający dom utożsamia niezidentyfikowane zło, które czai się wokół. W takim przekonaniu żyje kilkuletnia dziewczynka, której nie wolno bez opieki wyjść poza ogrodzenie podwórka. Zakazano jej również rozmawiać z obcymi, a najlepiej, aby z nikim i pod żadnym pozorem nie dzieliła się tym, co się dzieje w domu. W nim mieszka trzypokoleniowa rodzina: dziadkowie oraz ich córka z mężem i kilkuletnią latoroślą. Dla tej ostatniej strach przed nieznanym i izolacja to norma rzeczywistości.

Niemal od samego początku zadawałem sobie pytanie o tajemnicę ukrywaną skrzętnie przed otoczeniem. Z niecierpliwością więc przewracałem kolejne strony. Umiejętność autorki polegająca na snuciu interesującej historii pobudzała moją ciekawość. To duża zaleta stylu Mornštajnovej, dzięki której chce się wiedzieć, co wydarzy się za chwilę. Około połowy powieści oczywiste staje się to, czego od pewnego momentu można było się domyślać — narracja stopniowo odsłania skutki przemocy domowej, przede wszystkim seksualnego molestowania dzieci przez dorosłych, ale także ciągłej krytyki, nieustannych zakazów i nakazów i braku zaspokajania podstawowych potrzeb spokoju, ciepła i miłości, wpływających na zachowanie i osobowość dziecka. Nie omawia, nie wymądrza się, ale opisuje sceny z domu i szkoły. Niczym na zdjęciach ułożonych kolejno w rodzinnym albumie obserwujemy zamykanie się ofiary w sobie oraz niepewność objawiające się smutkiem, niechęcią do aktywności, czy też zgadzaniem się na wszystko i potakiwanie, byle nie dopuścić do konfliktu czy nawet różnicy zdań. Zaszczucie i tłumiony przez dziewczynkę strach w końcu eksplodują, wióry trafiają niewinnych, a sprawcy dalej pozostają nietknięci.

Las w domu opowiada historię tyleż przygnębiającą co wciągającą z każdą stroną.

Powieść została przetkana symbolami. To meteoryt przewijający się przez całą fabułę, który zgodnie z dawnymi wierzeniami zapowiada nieszczęście, to przymilna suczka-świadek przemocy trwale kojarząca się ze złem, niezmiennie zgryźliwa babcia utożsamiająca wszechobecne zakłamanie, czy wreszcie wyobrażona przyjaciółka — jedyna osoba obdarzona zaufaniem. Najważniejszy jednak jest tytułowy las, miejsce, z którego się nie wraca, jak to wynika z opowieści sączonych do ucha dziewczynki, a który w wyobraźni powoli przybliża się do domu.

Wypieranie przeżyć aż do granic wytrzymałości nie jest tylko udziałem dziewczynki. Motyw obwiniania innych za życiowe niepowodzenia szeroko przedstawiony w powieści Lata ciszy, tutaj dotyczy wszystkich dorosłych mieszkańców domu. Konstatacja kilkulatki o matce „Tak, teraz już byłam pewna. Zamieniała się w babcię” ustawia atmosferę powieści do samego końca.

Las w domu opowiada historię tyleż przygnębiającą co wciągającą z każdą stroną. Można nie akceptować postępowania dorosłej już ofiary molestowania, gdy chce zadbać przede wszystkim o swoje zdrowie emocjonalne, trudno jednak odmówić autorce interesującego prowadzenia fabuły i bezpardonowego odsłonięcia ran zadawanych dzieciom przez nas, dorosłych. Z dotychczasowych czterech poznanych przeze mnie utworów Aleny Mornštajnovej, do wysuniętej przed szereg powieści Hana dostawiam bohaterkę niniejszego tekstu.

Przeczytaj też: Alena Mornštajnová, Listopad.