André Gide, La symphonie pastorale, Editions Gallimard, 1993. Wydanie polskie (przykład): Symfonia pastoralna, tłum. Marian Miszalski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 1982.
To ckliwe opowiadanie pod wierzchnią warstwą romantycznej miłości i naiwnych oczekiwań skrywa dyskusję o wierze i jej rzeczywistej roli, grzechu, egoizmie oraz hipokryzji.
Skromnie żyjący prowincjonalny pastor, mąż i ojciec pięciorga dzieci zostaje wezwany z posługą namaszczenia chorych do staruszki umierającej w odległym gospodarstwie. W biednej i brudnej chacie trafia na niewidomą i pozornie niemą nastolatkę, krewną dobiegającej kresu życia kobiety. W odruchu litości mężczyzna zabiera dziewczynę do domu. Uratowana młoda kobieta po burzliwej dyskusji małżonków zostaje w gospodarstwie duchownego, który intensywnie przystępuje do przywracania jej do życia i do społeczeństwa. Wzajemny afekt jest tylko kwestią czasu.
W oczywisty sposób zostaje mi, czytelnikowi, zadane pytanie
o rzeczywiste znaczenie życiowe kanonów moralnych wyznaczanych wiarą, a odpowiedź wywiedziona z treści opowiadania smakuje intensywną goryczą.
Opowiadaniem mającym charakter dziennika głównego bohatera pisarz zaprasza do dyskusji o kilku pryncypiach regulujących codzienność. Pyta, czym jest obowiązek wobec rodziny i czy wolno go zaniedbać w imię innego celu, jakim jest ratowanie zgubionej owieczki. Temat ten wraca regularnie w wybranych scenach, gdy żona pastora wypomina mu, że daje swojej podopiecznej, Gertrudzie, znacznie więcej niż swoim dzieciom, że poświęca jej czas, którego nie ma dla ich potomstwa (tytułowy utwór muzyczny — 6. Symfonia F-dur op. 68 Ludwiga van Beethovena — stanowi ważny krok w edukacji nastolatki). Odpowiedzi mężczyzny są tyleż wzniosłe co zdecydowanie odrzucające stawiane zarzuty ze zręcznym przerzuceniem winy na pytającą
i oskarżeniem jej o brak zrozumienia. Za każdym razem kontrargumentem staje się religia, która nakazuje okazanie miłości bliźniemu i ratowanie go z opresji.
Z czasem duchowny coraz bardziej angażuje się uczuciowo i jego związek z dziewczyną wykracza poza ramy opieki i edukacji. Niewidoma zdaje się mylić wdzięczność z miłością, emocje pastora do dziewczyny sprawiają, że izoluje ją od innych, w tym od swojego syna okazującego jej względy. Brnąc w obszary wątpliwe moralnie, mężczyzna, osoba głosząca słowo boże przywołuje kolejne biblijne zapisy, interpretując je w sposób uzasadniający swoje postępowanie. W oczywisty sposób zostaje mi, czytelnikowi, zadane pytanie
o rzeczywiste znaczenie życiowe kanonów moralnych wyznaczanych wiarą,
a odpowiedź wywiedziona z treści opowiadania smakuje intensywną goryczą.
Symfonia pastoralna otwarcie krytykuje dwulicowość, co jest tym istotniejsze, że dotyczy religii i osoby duchownej. Dzisiaj nie jest to już tak odkrywcze. Melodramatyczne zakończenie z kolei uderza swoją tuzinkowością. Fabuła opowiadania oraz jego atmosfera budowana w czasach, kiedy ukazało się to opowiadanie, zostały docenione przez czytelników. Dzisiaj jednak trącą myszką.