Annie Ernaux La place, Wyd. Éditions Gallimard, Paryż, 1984.
Annie Ernaux o ojcu. Jego umieranie staje się punktem wyjścia do wspomnień o nim
i rozważań o własnej młodości zdeterminowanej postawą rodziców.
La place zaczyna się podobnie do późniejszej Une femme (tutaj) — od śmierci. Narratorka (sama Ernaux) rzeczywiste rozważania otwiera dopiero kilkanaście stron dalej po zdaniu relacji z przygotowań do pogrzebu oraz przebiegu samego pochówku. Sprawozdanie z wydarzeń kończy się swoistym manifestem pisarskim wyjaśniającym cel sięgnięcia po pióro. To imperatyw pchający do opisania rodzinnych relacji, a szczególnie dystansu dzielącego ojca i córkę, by nie powiedzieć — do wyrażenia żalu z braku tego pierwszego w życiu dorastającej dziewczyny.
W przeciwieństwie do atmosfery z Une femme cechującej się wyraźną tęsknotą do zmarłej matki, w opowiadaniu o ojcu obserwuje się dystans wynikający z niespełnionych nadziei.
Opisywana głowa rodziny to człowiek niewykształcony, który nie cieszy się poważaniem nawet w oczach żony. To osoba zakompleksiona, chyląca czoła wobec obcych przewyższających ją poziomem edukacji i jednocześnie nietolerancyjna
i obcesowa dla najbliższych, a w tym dla córki, dla której widzi tylko jedną przyszłość — taką, jaka była jego udziałem. W wypowiedzi o nim czuć chłód. Nieliczne miłe wspomnienia nie ocieplają wizerunku człowieka oschłego, który nie wie, jak może stwarzać życie swoich dzieci bardziej wartościowym.
W przeciwieństwie do atmosfery z Une femme cechującej się wyraźną tęsknotą do zmarłej matki, w opowiadaniu o ojcu obserwuje się dystans do niego wynikający z niespełnionych nadziei, widoczny jest żal o brak wsparcia i wymuszoną przez to konieczność wyrwania się stamtąd dokądkolwiek indziej, ucieczkę od własnego pochodzenia. To oddalenie wyczuwa się również w opisach powolnej agonii schorowanego rodziciela kojarzącej się najbliższym co najwyżej
z wyczekiwanym uczuciem ulgi, gdy koniec wreszcie nastąpi. Brak tu refleksji, że być może ów cierpiący stary człowiek był takim rodzicem, jakim potrafił być.
Tytułowe miejsce (fr. la place) zostaje wyjaśnione w tekście wielorako. Znajduje ono swój finał w decyzji narratorki o poszukiwaniu własnej drogi („zaczęłam żyć dla siebie samej” [tłum. moje]). Poprzedzone jest jednak sugestią o konieczności obrony przed otoczeniem, które chciało decydować za nią: ojcem widzącym córkę tylko tam, gdzie sam znalazł się w jej wieku, państwem przydzielającym pracę młodej nauczycielce, czy wreszcie środowiskiem mocno trzymającym za nogi
i pozbawiającym perspektyw.
La place odbieram jako dość standardową opowieść o odchodzeniu najbliższych. To raczej wprawka przed znacznie dojrzalszym obrazem matki powstałym kilka lat później.