Przeskocz do treści

Barańczak i czarny łabędź

Wczoraj sięgnąłem po 444 wiersze poetów języka angielskiego XX wieku — wybór poezji w przekładzie Stanisława Barańczaka dokonany przez Magdę Heydel (Wydawnictwo Znak, Kraków, 2017 r.). Po szybkim przeglądzie treści zacząłem od wiersza Jamesa Merrilla Czarny łabędź z 1951 r. z tomu First Poems. Finansistom nazwisko poety wyda się znane i słusznie, gdyż to o tych Merrillów chodzi. Rozwińmy zatem ten poetycko-biznesowy wątek.

Pojęcie czarnego łabędzia w terminologii z zakresu zarządzania oznacza wydarzenie niespodziewane, którego nie można było przewidzieć. Najczęściej, choć nie tylko, dotyczy to sytuacji, gdy konsekwencje takiego zdarzenia są opłakane. Termin ten został wprowadzony do teorii zarządzania w ubiegłej dekadzie przez Nassiba Taleba jako inspiracja rzadkością tego koloru umaszczenia u dorosłego brzydkiego kaczątka. Spójrzmy zatem, co na ten temat pisał James Merrill kilkadziesiąt lat wcześniej:

Sunąc po płaskiej wodzie […]
[…] czerń łabędzia

holuje swój prywatny chaos”

Choć jego czarna szyja nad stawem się skłania
Wygięta jak znak zapytania,
Prawu do łatwych pytań taki łabędź przeczy;

Przedmiot sam w sobie, wieloznaczny nieskończenie”

„Złudzenie: czarny łabędź zawsze w nas przełamie

Rutynę

Prorocze?

O takim przełamaniu rutyny w życiu szefa zmiany posterunku granicznego pomiędzy ówcześnie podzielonymi częściami Berlina opowiada niedawno obejrzany przeze mnie film Bornholmer Strasse w reżyserii Christiana Schwochowa z 2014 r. Obraz traktuje o prawdziwych wydarzeniach z 9.11.1989 r. Wówczas w czasie transmitowanej na żywo konferencji prasowej ówczesny sekretarz KC SED Günther Schabowski poinformował mylnie o natychmiastowym, zamiast od kolejnego dnia, otwarciu granic NRD dla obywateli Niemiec Wschodnich. Spowodowało to stopniowy napływ mieszkańców stolicy w okolice przejścia granicznego zlokalizowanego przy tytułowej Bornholmer Strasse domagających się przepuszczenia na stronę Berlina Zachodniego. Niestety pogranicznikom nie przekazano żadnych poleceń. Cała ich wiedza wynikała z obejrzanej w telewizji konferencji.

Film pokazuje brak decyzyjności, strach urzędników przed błędem, ale przede wszystkim konieczność zmierzenia się szefa posterunku z całkowicie nową
i nieprzewidzianą sytuacją przy braku wsparcia przełożonych. Z najnowszej historii wiemy, że po kilku godzinach Oberstleutnant Jäger (w filmie: Schäfer) podniósł szlaban graniczny, w ten sposób niejako otwierając Mur Berliński. Choć fabuła rozgrywa się cały czas w jednym miejscu, film trzyma w napięciu, każąc widzowi niecierpliwie czekać na dalsze decyzje.

Wydarzenie wydawało się wówczas aż tak nieprawdopodobne — pokolenia pamiętającego tamte czasy to z całą pewnością nie dziwi, że gdy po powrocie do domu szef zmiany oznajmił żonie, że minionej nocy otworzył granicę, małżonka zbyła go krótkim: „Na ten temat nawet nie wolno żartować”.

Na koniec znów oddajmy głos poecie:

[Czarny łabędź] Sunąc przez staw naszego życia, jednym drgnieniem,
Jednym obrotem szyi porządkuje zamęt,

To, co czas zniszczył — reperuje

[…]

I ruch warg: Kocham czarnego łabędzia