Bohumil Hrabal, Postrzyżyny (czes.: Postřižiny), tłum. Andrzej Czcibor-Piotrowski, Wyd. Świat Literacki, Izabelin, 2001.
Jak to jest, po raz pierwszy zetknąć się z prozą Bohumila Hrabala, gdy wszyscy dookoła już ją czytali? Wspaniale! Postrzyżyny otwiera scena wieczornego czyszczenia i zapalania lamp naftowych. Urzeka swoim pięknem. Prosta, żeby nie powiedzieć banalna, codzienna czynność urasta do wielkości poetyckiej metafory miłości i uwielbienia dla prostych, codziennych aktywności. Na wszystkich stronach zresztą przewija się motyw cieszenia się tym, co się posiada, drobiazgami, znajdowania przyjemności w rutynie, spontaniczności w decyzjach. Jednocześnie Hrabal pisze o mądrości w podejmowaniu życiowych decyzji i śmiałym kroczeniu do przodu.
Patrząc z punktu widzenia dzisiejszych doświadczeń
i puszczając oko do czytelniczek i czytelników, powiedziałbym nawet, że Postrzyżyny to zawoalowany manifest feministyczny.
Pisarz przedstawia sceny z codzienności. Choć Postrzyżyny mają swoją fabułę, czas
i miejsce wydarzeń nie mają większego znaczenia. Każdy opis przedstawia określony epizod: znojna praca robotników w browarze, zarządzanie fabryką, spędzające sen
z powiek starania o większą sprzedaż, a z drugiej strony naprawa butów, strojenie się przed lustrem i codzienne oczekiwanie na powrót ukochanego i szukanie niespodzianki. Wszystko przedstawione ze swadą, z dystansem; każda scena podkreśla wagę chwili, którą warto przeżyć najlepiej jak można. Hrabal przeplata epizody raz widziane okiem postronnego obserwatora, innym razem poety umiejącego zobaczyć to, co niedostrzegalne. Złożone w całość tworzą falującą nastrojem zachwycającą całość.
Z niej wyłania się główna bohaterka powieści i jednocześnie narratorka. Z początku wydawać by się mogło, że to postać prosta, krotochwilna, takie stereotypowe fiu-bździu. Na kolejnych stronach daje się jednak poznać jako osoba czuła
i rozumiejąca, ale jednocześnie dojrzała i świadoma swoich celów. Ta kobieta wie, dokąd zmierza i nie akceptuje bezkrytycznie zastanych norm. To przysłowiowa szyja poruszająca głową rodziny. Patrząc z punktu widzenia dzisiejszych doświadczeń
i puszczając oko do czytelniczek i czytelników, powiedziałbym nawet, że Postrzyżyny to zawoalowany manifest feministyczny pokazujący jak można radzić sobie
w paternalistycznym świecie. Przypomina mi to filmową adaptację powieści Effie Briest Theodora Fontane’a w reżyserii Hermine Huntgeburth (tutaj) — jej heroina,
w odróżnieniu od oryginału, okazuje siłę przetrwania w świecie zdominowanym przez mężczyzn.
Lektura Hrabala dostarcza wspaniałych literackich przeżyć. Wzmocnione zabawnością scen i epizodami budzącymi wzruszenie tworzą niezapomniane chwile przy lekturze.