Przeskocz do treści

Camilla Läckberg, Morderstwa i woń migdałów

Morderstwa i woń migdałów polecono mi jako przykład pewnej odmienności w twórczości pisarki. Jest to zbiór trzech opowiadań i jednej krótkiej powieści uzupełniony o wywiad z autorką oraz … krótki przepis jak pisać kryminały.

Camilla Läckberg, Morderstwa i woń migdałów, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2016.

Morderstwa i woń migdałów są przykładem pewnej odmienności w twórczości pisarki. Jest to zbiór trzech opowiadań i jednej krótkiej powieści uzupełniony o wywiad z autorką oraz … krótki przepis jak pisać kryminały. Czytelnik znajdzie tam również kilka pomniejszych dodatków.

Camilla Läckberg pokazuje, że potrafi posłużyć się krótką formą. W każdym z opowiadań mamy intrygę, ktoś ginie i na końcu poznajemy rozwiązanie.

Nie czytuję często kryminałów i powieści sensacyjnych. To raczej nie są powieści dla mnie. Nie uległem też trendowi na kryminały autorów skandynawskich. Z drugiej jednak strony znam je troszeczkę, gdyż wśród moich bliskich znajduje się osoba, która je pochłania w kilka wieczorów, a potem, opowiadając, oddaje ich treść
i atmosferę w tak fantastyczny sposób, że wciąż nie czuję potrzeby wzięcia książki do ręki. Wolę słuchać.

Jednak...

Camilla Läckberg pokazuje, że potrafi posłużyć się krótką formą. W każdym
z opowiadań mamy intrygę, ktoś ginie i na końcu poznajemy rozwiązanie. O ile trzecie z nich może trochę drażnić przerysowaniem głównej postaci, o tyle drugie, Kawiarnia Wdów, to prawdziwa perełka. Zostawcie je sobie na deser.

Z kolei krótka powieść Zamieć śnieżna i woń migdałów jest próbą nawiązania do tradycji kryminału angielskiego. Pewien młody policjant niechętnie zgadza się na spędzenie przedświątecznego weekendu z rodziną swojej sympatii. Miejscem akcji jest pensjonat na wyspie, który trudnymi warunkami pogodowymi zostaje odcięty od reszty świata. I wtedy pojawia się trup. Znany motyw, nieprawdaż? Młody człowiek staje przed zadaniem rozwiązania zagadki.

Autorka nawiązuje do wcześniejszych powieści, np. umieszczając akcję na wyspie Valö, czy też czyniąc ze znanego wcześniej policjanta (Martin Molin) głównego bohatera. Intryga jest dość uproszczona, ale sądzę, że należy ją potraktować jako zabawę Autorki z konwencjami. Warto mieć tego świadomość, gdyż oczekując poziomu Arthura Conan-Doyle’a lub Agathy Christie czytelnik może poczuć się zawiedziony. Nawet zakończenie należy do listy dość popularnych, aczkolwiek nie od razu jest oczywiste. Warto wówczas poszukać tropów znanych z historii opisanych wcześniej przez mistrzów pióra, na przykład zapach unoszący się
z napoju ofiary, który natychmiast kojarzy się z pewną substancją towarzyszącą starym koronkom (pamiętacie?).

Następujący w drugiej części książki kilkudziesięciostronicowy wywiad z Autorką koncentruje się na jej pisarstwie i drodze do sukcesu, również komercyjnego. Wolumen wieńczy krótki instruktaż pisania powieści kryminalnych. Przeczytałem go uważnie, analizując następnie, które z porad autorka zastosowała w Zamieci. O tym opowiem Wam kiedy indziej, aby nie psuć przyjemności z rozwiązywania zagadki.

A tymczasem życzę Wam wciągającej lektury. Uważam, że to świetna świąteczna propozycja.