Disco relax w Muzeum Etnograficznym w Warszawie.
Zrelaksujmy się przy disco polo. Przy okazji spróbujmy zrozumieć ten społeczny fenomen, którym gardzą jedni, a inni darzą uwielbieniem. Taką propozycję składają gościom Muzeum Etnograficznego w Warszawie twórcy wystawy Disco relax.
Ekspozycję otwiera tablica o bardzo ciekawej zawartości. Jest nią zestawienie kamieni milowych rozwoju disco polo na tle wybranych wydarzeń kulturalno-społecznych w Polsce i poza nią. Czytając ją, zdałem sobie sprawę, że mimo mojego braku zainteresowania tym obszarem rozrywki znam większość gwiazd i pamiętam przeboje, które w latach dziewięćdziesiątych szturmem wdarły się do radiowych głośników.
Zaczynam powoli przesuwać się wzdłuż ścian i gablot wypełnionych tablicami, które sięgając w przeszłość, stopniowo wtłaczają w zwiedzającego historię omawianego nurtu, a także mnóstwem eksponatów: kasetami magnetofonowymi, okładkami płyt winylowych i pojawiającymi się wówczas jak grzyby po deszczu czasopismami młodzieżowymi.
Po takim naładowaniu — czułem się podekscytowany — odsunąłem wiązkę wiszących kolorowych taśm, które zasłaniały wejście na dalszą część wystawy i znalazłem się w innym świecie. A tam feeria barw, kiczowate obrazy, szybko zmieniające swoją zawartość ekrany telewizorów wyświetlających teledyski, dziś porażające siermiężnością, ale wówczas stanowiące ożywczy powiew wolności i wyrażające wolę wykorzystania szansy awansu społecznego i osiągnięcia bogactwa. W tym właśnie upatruje się sukcesu disco polo, które nie jest tylko rodzajem muzyki, jak odczytuje wielu, ale sposobem na życie i jakkolwiek patetycznie to zabrzmi, okazją do wyrażenia siebie, do wyrwania się z dotychczasowej szarości życia.
Zaczynam powoli przesuwać się wzdłuż ścian i gablot wypełnionych tablicami, które sięgając w przeszłość, stopniowo wtłaczają w zwiedzającego historię omawianego nurtu, a także mnóstwem eksponatów: kasetami magnetofonowymi, okładkami płyt winylowych i pojawiającymi się wówczas jak grzyby po deszczu czasopismami młodzieżowymi, w których Boys, Bayer Full czy Shazza stanowiły kultowe gwiazdy. Nie zabrakło również aranżacji meblarskiej i stylowej odzieży. Próbując spojrzeć głębiej w przeszłość w poszukiwaniu korzeni popularności disco polo, twórcy wystawy sięgają aż do lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, upatrując w wówczas bardzo popularnych pocztówkach dźwiękowych przejawów swobodniejszych obyczajów. Jest też fragment poświęcony piosence „Kolorowe jarmarki”, która spopularyzowana dopiero przez Marylę Rodowicz, została po raz pierwszy wykonana przez Janusza Laskowskiego, określanego mianem ojca chrzestnego disco polo.
Ekspozycję spinają odniesienia literackie, w tym wspomnienia zawarte przez Weronkę Gogolę w Po trochu (recenzja — tutaj). Znajdziemy tam również fragment książki Polski bajer. Disco polo i lata 90, w której Monika Borys, jej autorka i zarazem obok Bartosza Wójcika kuratorka wystawy, próbuje przybliżyć to kulturowe zjawisko.
Nie wiem, czy jesteście szaleni, ale bez względu na to, co sądzicie o disco polo, stanowi ono część kultury życia wielu z nas. Choćby z tego powodu warto rzucić okiem na tę niewielkich rozmiarów wystawę, tym bardziej że zwiedzenie Disco relax nie zajmie więcej niż pół godziny. Macie szansę do 30 kwietnia 2020 r.