Przeskocz do treści

Krzysztof Varga, Egzorcyzmy księdza Wojciecha

Krzysztof Varga, Egzorcyzmy księdza Wojciecha. Wielka Litera, Warszawa 2017.

Egzorcyzmy są tomem dziesięciu opowiadań tego znanego powieściopisarza, eseisty i felietonisty. Dla mnie zbiór ten stanowi pierwsze zetknięcie z książkowym wydaniem jego twórczości.

Śmierć i podatki są nieuniknione, jak mówi porzekadło. Varga koncentruje się na tym pierwszym. Nie, nie pisze o umieraniu. Pisze o życiu podkreślając jednak, że na końcu pojawia się nieuniknione, śmierć nasza lub kogoś z naszych bliskich.
Tom otwierają dwie opowieści o relacjach rodzinnych sprowadzonych do rytuału spotkań, za którymi niewiele się już kryje, i po których zakończeniu bohaterom towarzyszy ulga, że już po wszystkim. Tylko później, gdy dowiadują się, że dłużące się w nieskończoność spotkanie było ostatnie, że został co najwyżej tylko pogrzeb, budzi się w nich żal po straconej bezpowrotnie szansie odbudowania relacji z bliską niegdyś osobą. Rzec by można, że zdają sobie nagle sprawę, że nie posłuchali rady księdza Twardowskiego, kochając „wciąż za mało i stale za późno”.

Widzimy samolubów, wygodnisiów, konformistów, manipulantów i tych, którzy boją się zrobić cokolwiek, czy nawet odezwać, choć myślą inaczej. Czy wreszcie w ostatnim opowiadaniu tytułowego bohatera, poznajemy idealistę.

Kolejne opowiadanie odkrywa korpo-życie, korpo-bycie-fit, korpo-kontrolę.
W pierwszej chwili mamy wrażenie karykatury, później pojawia się refleksja, że to rzeczywistość, gdzieniegdzie istniejąca, gdzie indziej nieunikniona. Tylko koniec ten sam.

Potem czytelnik styka się z samotnością bohaterów rozpaczliwie wypełnianą telewizją, alkoholem, z budzącym przerażenie milczeniem przyjaciół z sieci społecznościowej, z nagle pojawiającą się chorobą, której skutki są nieuniknione
i tak trudne do przyjęcia, albo też przypadłością postępującą stopniowo, niemal niezauważenie. Poznajemy egoistów żałujących straconych szans, którzy mimo życia takiego, jakie chcieli, umierają, nagle zdając sobie sprawę, że nie tak miało być. Albo sami decydują się wyjść przez okno.

Autor pokazuje nasze przywary. Widzimy samolubów, wygodnisiów, konformistów, manipulantów i tych, którzy boją się zrobić cokolwiek, czy nawet odezwać, choć myślą inaczej. Czy wreszcie w ostatnim opowiadaniu tytułowego bohatera, poznajemy idealistę, choć może z trochę wypranym mózgiem, którego preceptor zdaje się myśleć o czymś zgoła innym.

Opowiadania mają różną siłę przyciągania. Jedne połykałem w mig, inne wymagały więcej cierpliwości i motywacji do skupienia. Jednego natomiast jestem niemal pewien: każdy znajdzie tu opowieść, po której przeczytaniu powie do siebie: o, tak!

Zdjęcie: Chris B na Unsplash.