Przeskocz do treści

Europejska Noc Literatury

Europejska Noc Literatury.

W dziesięciu miejscach dziesięć osób dziesięć razy czyta fragmenty dziesięciu książek. Po co nam Europejska Noc Literatury?

Temat kolejnej edycji tego pomysłu brzmiał:  Obcy. Różne oblicza obcego i obcości. Trzeba przyznać — bardzo aktualny. Sugerował  monotonię, ale dzięki doborowi tytułów taką się nie okazał.

Z listy książek wybrałem sześć pozycji, o czym donosiłem na bieżąco, publikując co pół godziny informację. Oto subiektywny zestaw plusów i minusów.

Plusy, czyli co mi się podobało.

  • Pomysł na popularyzację kultury czytania. Sądząc z długości kolejek
    i wypełnionych sal śmiało stwierdzam, że wypaliło. Ja zacząłem od Konsulatu RFN i „Poza siebie” Sachy Marianny Salzmann. Długość kolejki nie pozostawiała wątpliwości, że wszyscy na raz się nie zmieszczą. Co prawda uważam, że większości stojących do czytania zachęcać nie trzeba, to jednak widok cierpliwie czekających na swoją kolej budzi przekonanie o skutecznym kiełkowaniu przynajmniej niektórych zasianych na nowo ziaren.
  • Dobór książek. Wysłuchane fragmenty książek pozostawiają w przekonaniu, że postulat różnych obliczy obcości został spełniony. Mnie najbardziej uderzyły fragmenty dwóch pozycji prezentujących różne problemy: ten, od którego zacząłem, kiedy jedna z postaci dialogu na zimno stwierdza (cytuję z pamięci): „Nie jestem Katarina, tylko Kato”, oraz „Podróż zimowa” o decyzji na kształt wyboru Zofii i jej konsekwencji po latach.
  • Miejsca spotkań — podwójny plus. Dobrano je trafnie pod kątem poznania miasta. Ciekawe ilu Wrocławian odwiedziło je kiedyś lub chociaż wiedziało
    o nich. Zresztą część dla tzw. osób postronnych nie jest na co dzień dostępna.
  • Wybór dzielnicy. Trójkąt Bermudzki, niegdyś budzący strach, zapuszczony fragment miasta, dziś ma nowe oblicze.

Plus/minus, czyli stwierdzenie faktu.

  • Europejska Noc Literatury to również promocja konkretnych tytułów. Zapewne wydawcy będą mogli liczyć na zwiększone zainteresowanie wrocławskich czytelników, zwłaszcza że siedem tytułów nie trafiło jeszcze do księgarń.
  • Spodziewać się należy, że również gospodarze niektórych miejsc mogą oczekiwać zwiększonego zainteresowania swoimi propozycjami w przyszłości.

Minusy, czyli co należy poprawić.

  • Nadmiar informacji. Oznaczenie na FB zainteresowania wydarzeniem spowodowało zalew wiadomościami. Organizator przez wszystkie poprzedzające dni co kilka godzin wrzucał wpis, który w zasadzie informował
    o tym, co już wiadome. Rozumiem, że przesłanką było utrzymanie zainteresowania, ale od pewnego momentu moja irytacja rosła.
  • Pojemność pomieszczeń. To wymaga szczególnie starannego doboru, jeżeli organizator liczy na wzrost zainteresowania. W przeciwnym razie wysłuchanie wszystkich przygotowanych tekstów okaże się niemożliwe.

I na koniec miły gadżet — w dniu Europejskiej Nocy Literatury przejazd komunikacją miejską z książką w ręku zwalniał od obowiązku zakupu biletu.

Fajnie było? Fajnie.