Przeskocz do treści

Georgi Gospodinov, Fizyka smutku

Georgi Gospodinow, Fizyka smutku (bułg. w łacińskiej transkrypcji: Fizika na tagata), tłum. Magdalena Pytlak, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 2018.

Fizyka smutku jest jak Bieguni Olgi Tokarczuk. Georgi Gospodinow przeplata wspomnienia, swoje oraz innych, a także obserwacje i zachowania, przekonując
o wszechobecności mitu, o tym, że wszystko już było, ale inaczej. A może tak samo?

W czasie spotkania z pisarzami nominowanymi do Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus w październiku 2019 r. autor stwierdził, że gdy przeczytał, że Bułgaria jest najsmutniejszym miejscem na świecie, postanowił sprawdzić, idąc za dokonywanymi spostrzeżeniami, skąd to się bierze.

Podobnie jak Olga Tokarczuk w swej najbardziej nagradzanej książce (tutaj) Gospodinov podróżuje w czasie przez opowieści, zaczynając od Minotaura. Nie przedstawia go jednak jako bestii, której wizerunku nauczono nas w szkole. To ofiara pokutująca za przewinienia, których nie popełniła. Następnie dostrzega go
w dziecku porzuconym z biedy przez matkę, w kobiecie marzącej utopijnie o życiu
z ukochanym idolem ekranu, w ocalałym z wojny, którego gnębią swoi, w człowieku przygotowanym do najazdu agresora i chroniącym się przed zatruciem maską przeciwgazową.

Fizyka smutku to różnorodność tematów i wspomnień, niełatwych i nie dla wszystkich. Wiele z nich jest tragicznych, ale brzmią jak poezja.

Fizykę smutku czytałem i odkładałem po kolejnym rozdziale. Musiałem do niej dojrzeć. Wreszcie chwyciłem ją mocniej w grudniu 2019 r., a jej lektura nałożyła się na tydzień noblowski. Następnego dnia po wysłuchaniu wykładu o czułym oraz wszechwiedzącym narratorze czytam u Gospodinowa: „wyobrażam sobie książkę,
w której są wszystkie rodzaje i gatunki. Od monologu, poprzez sokratejski dialog aż do eposu heksametrem, od bajki do spisu. Od wysokiego antyku do instrukcji dla ubojni”1. Analogia jak na dłoni, u Tokarczuk rozwinięta do uniwersalnej w niemal czystym znaczeniu tego słowa, ale tutaj wcześniej wyrażona2, choć bardziej dosłownie. Zafascynowany, nie puściłem powieści, zanim nie doczytałem do końca.

Czytam i nie wierzę, jakbym nagle odkrywał własne myśli, własne spostrzeżenia, których nigdy nie potrafiłem zwerbalizować. Też dostrzegam, że „historia opowiadana jest przez tego, kto zajmuje słabszą pozycję”, że gdy się starzejemy, nasze „być” wyrażane czasownikami zamienia się w nasze „mieć”, które opisujemy rzeczownikami. I jak łatwo przesuwamy granicę w przysłowiu o tym, że życie zaczyna się po… (tu wstaw wiek według uznania).

Fizyka smutku to różnorodność tematów i wspomnień, niełatwych i nie dla wszystkich. Wiele z nich jest tragicznych, ale brzmią jak poezja, czym przypominają Księgę szeptów Varujana Vosganiana (tutaj). Inne tchną spokojem mimo silnych osobistych odniesień. Nad wszystkim unosi się tradycja, mit, który interpretujemy tak, jak nam najłatwiej. Czasem jako zasłyszaną kopię, innym razem jako własne przekonanie. Najlepiej, aby był z happy endem, podobnie jak Fizyka smutku.

1 cytaty pochodzą z omawianej książki.

2 wygłaszając wykład noblowski, Olga Tokarczuk znała Fizykę smutku.