Przeskocz do treści

Heather Morris, The tattooist of Auschwitz

Heather Morris, The tattooist of Auschwitz (tytuł polskiego wydania: Tatuażysta
z Auschwitz
, wyd. Marginesy), Wyd. Zaffre Publishing, London, 2018.

Tytułowy tatuażysta to rzeczywista postać. Heather Morris zapisała wspomnienia Lale’a Sokołowa, więźnia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau wykłuwającego numery obozowe na przedramionach współnieszczęśników.

Sokołow przebywał w KL Auschwitz od kwietnia 1942 r. do stycznia 1945 r., kiedy został z niego wywieziony do innych obozów, w których dotrwał do końca wojny. Przeżył dzięki szczęściu — niemal od razu został wyznaczony do tatuowania przybywających współwięźniów, a także dzięki sprytowi i podejmowaniu ryzyka. Według relacji swoją uprzywilejowaną pozycję wykorzystywał do pomocy innym osadzonym, ale przede wszystkim do ratowania ukochanej, również więźniarki.

Powieść nie przedstawia głębiej gehenny obozowej, upraszczając jej obraz. Heather Morris koncentruje się na życiu tytułowego bohatera i osób, z którymi się styka. Mimo że autorka stara się zwrócić uwagę czytelnika również na inne wojenne zjawiska, takie jak zachowanie żołnierzy Armii Czerwonej niczym zdobywców, a nie wyzwolicieli, lub też antysemityzm wśród więźniów, to wydarzenia te, chociaż jednoznaczne, pozostają daleko w tle.

Heather Morris napisała The tattooist of Auschwitz dla czytelnika, który niewiele wie o okrucieństwach drugiej wojny światowej. Polski odbiorca znajdzie tu niewiele nowego. Pozostaje mu zatem śledzić wolę przetrwania dwojga ludzi. Zaspokojenie oczekiwań literackich musi poczekać.

The tattooist of Auschwitz jest oszczędnie spisaną relacją opowieści Lale’a. Skutkuje to niestety ubogą i jednostronną charakterystyką postaci. Lale jest jedynym wyjątkiem, choć niedostatecznie pogłębionym. Poza ogólnością obrazu rzeczywistości obozowej zaskakujące jest przedstawienie postaci Stefana Baretskiego (pisownia z wersji angielskiej), nadzorcy bloku, w którym przebywał Sokołow. Widzimy go jako SS-mana groźnego głównie w słowach i pomagającego Lale’owi w kontaktach z ukochaną, a jego rutynowa praca w zasadzie pozostaje za mgłą. W rzeczywistości Baretzki (pisownia z dokumentów sądowych) był zbrodniarzem wojennym, którego w tzw. drugim procesie oświęcimskim skazano na dożywocie*.

Książka została napisana stosunkowo prostym, choć zapewne intencjonalnym stylem. Stanowi swoisty raport z wydarzeń. Sprawia to jednak, że czyta się ją co najwyżej jako poruszającą historię przetrwania. Nie należy oczekiwać poziomu opowiadań Tadeusza Borowskiego.

Heather Morris, pokazując historię miłości, napisała The tattooist of Auschwitz dla czytelnika, który niewiele wie o okrucieństwach drugiej wojny światowej, a pojęcie obozu koncentracyjnego to hasło, z którym niemal nic mu się nie kojarzy. Zaakceptuje więc uproszczenia. Polski odbiorca znajdzie tu niewiele nowego. Pozostaje mu zatem śledzić wolę przetrwania dwojga ludzi oraz pobudzić wyobraźnię przypowieścią o miłości ponad wszystko, jakkolwiek banalnie to zabrzmi. Zaspokojenie oczekiwań literackich musi poczekać.

* doprowadzenie to procesu i skazania ponad dwudziestu strażników obozowych, uwzględniając Baretzkiego, opisuje film fabularny Giulio Ricciarelliego z 2015 r. pt. Im Labyrinth des Schweigens. Obojętność i niechęć społeczna towarzyszące procesowi były symptomatyczne.