Przeskocz do treści

Italo Calvino, Jeżeli t = 0

Italo Calvino, Jeżeli t = 0 (wł.: Ti con zero), tłum. Anna Wasilewska, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 2021.

Jeżeli t = 0 to jedenaście opowiadań, a właściwie jedenaście wykładów, a może też jedenaście analitycznych wywodów o rozwoju biologicznego życia, o czynnikach determinujących bieg wydarzeń oraz o nieokreśloności chwili.

W tym skromnym objętościowo zbiorze Italo Calvino daje upust swojej erudycji
i biegłości w posługiwaniu się słowem. Autor podzielił swoje teksty na trzy części. W pierwszej zajął się ewolucją otaczającego świata w wersji makro, potem przeskoczył do wnętrza jednokomórkowego organizmu, aby podrążyć elementarne zagadnienia dotyczące form życia i z tego punktu widzenia przypatrywać się procesom decyzji rozwiniętych tworów natury. W trzeciej odsłonie przygląda się przebiegowi wydarzeń, analizując możliwy ich rozwój w zależności od wielości czynników, jakie na nie wpływają.

Ta pyszna lektura została opakowana w okładkę pokrytą różnej wielkości i koloru prostokątami, tytuł zaś przybrał postać wzoru matematycznego. To woda na mój młyn.

Calvino zmienia w swoich tekstach nie tylko temat, ale modyfikuje również formę.
W pierwszej części ochrzczona palindromem postać Qfwfq toczy fantastyczno-naukową opowieść o pochodzeniu ziemskich kontynentów, rozwoju świata zwierząt, w szczególności ptaków, o materii skorupy ziemskiej i wreszcie o ogólnym rozwoju życia. Czytamy więc relacje, które ze zdystansowaną powagą odsłaniają tajemnice światów tak, jak istniałyby naprawdę, a przedstawiane zjawiska stanowiły oczywisty przejaw rzeczywistości. Sarkastyczno-filozoficzny wywód zmienia swój charakter
w części drugiej. Nie brak w nim nadal dystansu, analiza jednak schodzi głębiej
i dotyka tego, co najważniejsze: biologicznej istoty miłości. Tu znów czytając, podążamy za rozumowaniem jak po nitce i choć czasem  wywód plącze się z uwagi na długość zdań i stopień złożoności, nietrudno wytrwać do końca.

Cześć trzecia, która całemu zbiorowi nadała tytuł, różni się od swoich poprzedniczek kontrastowo, tematem i stylem. W nich narrator niebędący już nieokreślonym bytem o imieniu nie do wymówienia skręca w kierunku precyzyjnego, logicznego sterowania fabułą, wgłębiając się przy tym w różnorodność wariantów materializowania się wydarzeń. Ta część podoba mi się najbardziej. Sygnalizuje ona pojawienie się tego Calvino, który dał się poznać czytelnikom w późniejszych utworach. Otwiera ją fascynujący wywód tytułowy, w którym autor wychodzi od paradoksu strzały Zenona z Elei, a zamyka opowiadanie Hrabia Monte Christo —
w jego treści pisarz próbuje różnych możliwości narracyjnych, widocznych później m.in. w powieści Jeśli zimową nocą podróżny (patrz tutaj).

Ta pyszna lektura została opakowana w okładkę pokrytą różnej wielkości i koloru prostokątami, tytuł zaś przybrał postać wzoru matematycznego. To woda na mój młyn. Jestem przekonany, że na wielu z Was też.