Przeskocz do treści

J.M. Coetzee o przemijaniu

J.M. Coetzee, Nadzieja (ang.: Hope and Other Moral Tales), tłum. Aga Zano, Wydawnictwo Znak, Kraków, 2025.

Jaka powinna być śmierć? Czy przygotowana, aby nie sprawiać kłopotów rodzinie, czy może przyjęta z zaskoczenia? Czy należy łagodzić strach związany z jej zbliżaniem się? A może odwrotnie: doświadczyć jej w pełni?

Ten zbiór opowiadań zawiera teksty powstałe w różnym czasie. Łączy je spojrzenie na ludzkie życie z punktu widzenia przemijania i pojawiającej się na horyzoncie śmierci. Co prawda, dwa pierwsze przyglądają się nam, ludziom, z krótszej perspektywy, określonych wydarzeń rzeczywistych lub spodziewanych, pozostałe sześć wyraźnie łączy motyw upływu czasu. Nawet postaci w większości z nich występujące noszą te same imiona. Bohaterką każdego z nich jest kobieta.

Krótka próbka twórczości autora [...] pozwala po raz kolejny docenić umiejętność wypowiadania się przez noblistę
o rzeczach ważnych. Omawiany tom w kolejnych historiach czyni to jednak podobnie, potęgując monotonię przekazu. Wolę innego Coetzee’go.

W tekście otwierającym zbiór koniec żywota wydał mi się trochę groteskowy. To strach przejeżdżającej codziennie tą samą drogą rowerzystki, że ujadający na nią pies, codziennie witający ją w ten sam sposób zza jednego z płotów, kiedyś się na nią rzuci i zagryzie. Obojętność właścicieli przeradza się w nieuniknioną wizję śmierci, która pojawia się oczom czytających z punktu widzenia psa. Opowiadanie to brzmi lekko, a może nawet zawadiacko, strach w nim ma jednak wielkie oczy.

Kolejny tekst ma również ton swobodny, owa zwiewność jednakże brzmi nieco druzgocąco. Zamężna kobieta spotyka się z innym mężczyzną, nie widząc w tym niczego zdrożnego. „Obrączka to jedyny widoczny symbol, odróżniający kobietę zamężną od tej, która jest kobietą po prostu” — stwierdza wprost. W tym kontekście przymiotnik moral widoczny w tytule oryginalnym zbioru mocno zbliża się do swojego oceniającego znaczenia.

W pozostałych tekstach narracja skupia się na obrazach starzenia się i różnego podejścia do tego procesu przez tych, których to dotyka, ale także przez otoczenie. Mamy więc postawę, że życie zaczyna się po sześćdziesiątce zestawioną z całkowitym brakiem jej zrozumienia przez najbliższych, określających witalność seniorki jako niestosowność. Pojawia się podejście łagodnego odejścia bez tworzenia problemu dla rodziny. Tu uporządkowanie spraw i zakończenie życia pod hospicjalną opieką stają się kluczowe. Czytamy też o strachu i potrzebie towarzystwa najbliższych, gdy przyjdą ostatnie chwile.

Zwraca uwagę kolejność ułożenia poszczególnych tekstów. Następujące po sobie opowiadania stopniowo zagłębiają się w istotę śmierci, w postrzeganie rzeczywistości, wręcz w filozofię umierania. Zaczyna się pozornie niegroźnym zjawiskiem, by potem zbliżać się do istoty końca bytu.  Na zakończenie, gdy ostateczność wydaje się nieunikniona, pojawia się nadzieja niesiona ostatnim, tytułowym opowiadaniem, pozwalająca wierzyć, że zawsze los może zdecydować, aby odwołać kostuchę.

Krótka próbka twórczości autora powieści Elizabeth Costello, do motywów z której w opowiadaniach Coetzee wprost nawiązuje, pozwala po raz kolejny docenić umiejętność wypowiadania się przez noblistę o rzeczach ważnych. Omawiany tom w kolejnych historiach czyni to jednak podobnie, potęgując monotonię przekazu. Wolę innego Coetzee’go.

Przeczytaj też o innych pozycjach prozy tego samego autora: 1. Wiek żelaza oraz 2. Polak.

Zdjęcie: Joyce Huis na Unsplash.