J.M. Coetzee, Polak (ang.: The Pole), tłum. Aga Zano, Wydawnictwo Znak, Kraków, 2024 r.
W tej powieści narodowość tytułowej postaci nie ma istotnego znaczenia. Narrator śledzi przelotny związek dwojga doświadczonych życiowo osób. Co najmniej dla jednej z nich osobista reakcja na rodzącą się relację stanowi zaskoczenie. Co ja robię?—zdaje się pytać.
Na początku konstrukcja opowieści przywodzi na myśl popularny cytat z piosenki Agnieszki Osieckiej Czy te oczy mogą kłamać. Co prawda, kobieta z przeszłością ma życie ustabilizowane i pozbawione większych ekscesów, mężczyzna, natomiast wyraźnie przeszedł w przeszłości niefortunne chwile. Niczym w sztuce teatralnej początek powieści zostaje poświęcony charakterystyce protagonistów i już wówczas łatwo się domyśleć, w którym kierunku potoczą się wydarzenia. Na poziomie fabularnym mamy zatem prostą historię. Znany polski pianista zaproszony na gościnny występ do Barcelony okazuje względy organizatorce jego koncertu. Zdecydowana negatywna odpowiedź adorowanej kobiety nie zniechęca go do podejmowania kolejnych prób wzbudzenia u wybranki zainteresowania sobą.
Narrator buduje kontrast pomiędzy obojgiem bohaterów na poziomie emocji.
Wbrew tytułowi, główną postacią opowiadanej historii jest ona. Obserwujemy rzeczywistość jej oczami, Beatriz — cóż za zbieżność z wybranką podmiotu lirycznego Boskiej komedii Dantego. Nie to jest jednak najciekawsze. Opowieść w rzeczywistości stanowi swoistą analizę postępowania kobiety dokonywaną przez nią samą. Pięćdziesięciolatka ma ustabilizowane życie i choć brak w nim już miłości, nie chce niczego zmieniać. Komfort codzienności wydaje się zaspokajać jej potrzeby. Stopniowo jednak, ku własnemu zdziwieniu, jej zainteresowanie rośnie i kobieta zaczyna reagować na kontakty ze strony podstarzałego muzyka, zaintrygowana niezrozumiałymi dla samej siebie reakcjami na kolejne mejle od niego. To bardzo zręcznie pociągnięty rys postaci. Brak zrozumienia własnych reakcji pociąga za sobą ciekawość i chęć jej zaspokojenia, której trudno się oprzeć.
Narrator buduje kontrast pomiędzy obojgiem bohaterów na poziomie emocji. Nieco egzaltowane zachowanie nieśmiałego mężczyzny bez wątpienia stanowiące dla niego mentalny wysiłek zderza się z chłodną uprzejmością adresatki amorów. Powściągliwość kobiety utrzymuje się do końca, tym ciekawiej zatem obserwuje się jej rosnącą fascynację pianistą, która nie ustaje aż do ostatniej strony, do pośmiertnej analizy kilkudziesięciu jego wierszy kierowanych do tajemniczej wybranki.
Coetzee zaproponował odbiorcom analizę rozwoju relacji pomiędzy dwojgiem w gruncie rzeczy przypadkowych osób. Na poziomie formy wyraża to numerowaniem poszczególnych scen i wyrażanych tez, mającym za zadanie uporządkowanie zgromadzonej wiedzy jak w poprawnie napisanym elaboracie. Efektem końcowym jest pozbawiona ckliwości i interesująco opowiedziana historia, w której kibicuje się obydwojgu bohaterom. Chociaż miłośnicy czołowej powieści autora Czekając na barbarzyńców, absolutnego pisarskiego mistrzostwa, mogą się poczuć zawiedzeni, Polak pozwala po zamknięciu ostatniej strony okładki na wypowiadane podsumowania o starym, dobrym Coetzee.