Przeskocz do treści

Jan Štifter, Café Groll

Jan Štifter, Café Groll (czes.: Café Groll), tłum. Anna Radwan-Żbikowska, Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław, 2025.

Jest lekarzem. Kobiecym. Jego podopieczne to panie lekkich obyczajów pracujące w domach schadzek. On wywiązuje się ze swoich obowiązków nader sumiennie. Czy łączy życie zawodowe z prywatnym?

Ta niewielka powieść została opakowana w ciekawie wydany wolumin. Książka mieści się w dłoni. Twarda oprawa z tytułem wyeksponowanym reliefem niczym uliczny szyld przyciągają uwagę. Dotykając kartek, czujemy, że nie oszczędzano na papierze, a umieszczone co kilkadziesiąt stron ryciny urozmaicają lekturę. Słowem, książka miła w dotyku oraz dla oka.

Z ciekawością śledziłem emocjonalną huśtawkę głównej postaci.

Do rzeczy jednak. Fabuła zaczyna się
w Czechosłowacji w roku 1949, a zatem rok po objęciu pełni władzy przez komunistów. Narrator, mieszkający w Czeskich Budziejowicach lekarz wraz z żoną boryka się z ówczesnymi problemami, w tym z nacjonalizacją, na mocy której odebrano im dom. Powieściowa szkatułka szybko się otwiera
i lądujemy w tym samym miejscu trzydzieści lat wcześniej. Ówczesnemu trzydziestokilkulatkowi doglądającemu zdrowia swoich pacjentek pracujących w licznych w mieście zamtuzach nieobce są emocje utrudniające oddzielenie pracy od prywaty. Stara się jednak utrzymać dystans, wszak profesjonalizm przede wszystkim. Nie udaje mu się jednak tego w pełni zrealizować. Odrzucając zaloty jednej z kurtyzan, pała chęcią spotkania z inną — ściągającą męskie tłumy legendarną pięknością, której jako jedynej nie widział, gdyż nie przychodziła na rutynowe badania. To obsesyjne wręcz dążenie do zaspokojenia emocji skutkuje odrzuceniem  przez lekarza amorów bogatej mieszczki.

Café Groll to tytułowe miejsce zatrudnienia pacjentek protagonisty. Pracodawca dostarcza rozrywki męskiej części mieszkańców miasta, dbając jednocześnie o swój personel tak bardzo, że czytając, kibicujemy Madame, by jako zarządczyni spełniała swoje cele biznesowe.

Z ciekawością śledziłem emocjonalną huśtawkę głównej postaci, zastanawiając się zarazem, gdy akcja przeskakiwała na chwilę do 1949 roku, czy jego przeszłość doprowadzi do małżeńskich kłopotów. Ludzkim emocjom i wynikającym z nich przywarom autor poświęca więcej miejsca. Widzimy dorobkiewiczowską próżność
i chwalenie się bogactwem, zakłamanie właścicieli domów schadzek udających uosobienie uczciwości, czy wyrafinowaną zemstę odrzuconej kochanki. Całość zostaje potraktowana z przymrużeniem oka, co sprawia, że książkę czyta się łatwo
i z przyjemnością. Zmiana narratora w końcówce prowadzi do zaskakujących wniosków potwierdzających zasadę, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Przeczytaj też o innej powieści autora: Kolekcjoner śniegu.