Przeskocz do treści

Jaroslav Rudiš, Ostatnia podróż Winterberga

Jaroslav Rudiš, Ostatnia podróż Winterberga (niem.: Winterbergs letzte Reise), tłum. Małgorzata Gralińska, Wyd. Książkowe Klimaty, Wrocław, 2021.

Niemal sześciuset stronicowe tomiszcze Jaroslava Rudiša mieści wiele motywów. Tytułowa podróż staje się pretekstem do życiowego rozliczenia głównych bohaterów, przy czym żaden z nich na początku nie chce się przed sobą do tego przyznać.

W tej powieści drogi nie pojawiają się dłuższe wątki pobocznych postaci. Autor skupia się na dwóch protagonistach: sędziwym, acz krzepkim staruszku noszącym tytułowe nazwisko oraz jego opiekunie, tajemniczym panu Krausie. Obaj odbywają podróż zaplanowaną przez dożywającego swoich dni człowieka, przemieszczając się śladem ostatniej drogi jego niegdysiejszej narzeczonej, Żydówki uciekającej z kraju po zajęciu Czechosłowacji przez hitlerowskie Niemcy. Zamierzają dotrzeć do Sarajewa, skąd nadeszła ostatnia wiadomość od niej.

Jak dostrzec życiową wskazówkę w przeszłych wydarzeniach? Obaj bohaterowie szukają odpowiedzi na to pytanie, a sama podróż dla każdego z nich stanowi powrót do osobistych wspomnień i zmierzenie się z decyzjami, których dziś żałują.

Winterberg, rówieśnik niepodległej Czechosłowacji, nie rozstaje się z wydanym w 1913 roku przewodnikiem turystycznym po Cesarstwie Austro-Węgierskim, obszernie z niego cytując. Podróż odbywa się zatem w dwóch przestrzeniach: współcześnie i przed stu laty. Czytając więc, porównujemy obie rzeczywistości, dostojną, wymuskaną cesarskokrólewskość monarchii oraz współczesną pospolitość. Tak właśnie widzi ją tytułowa postać, patrząc na świat przez pryzmat przeszłości, starych, dobrych czasów.

Sięganie do historii towarzyszy obu bohaterom od pierwszej do ostatniej strony powieści. Poza sentymentem do rzeczywistości, która už se nevrátí, pokazuje się historię jako nauczycielkę życia. Problem w tym, że otoczenie tego nie rozumie. Rudiš dotyka ważnego egzystencjalnego problemu — jak dostrzec życiową wskazówkę w przeszłych wydarzeniach. Obaj bohaterowie szukają odpowiedzi na to pytanie, a sama podróż dla każdego z nich stanowi powrót do osobistych wspomnień i zmierzenie się z decyzjami, których dziś żałują. Autor umiejętnie utrzymuje czytelniczą ciekawość, stopniowo odkrywając przeszłość swoich bohaterów.

Trudno nie dostrzec antywojennej i antyreżimowej wymowy powieści oraz podkreślenia wierności swojemu krajowi. Brzmi to patetycznie, ale w powieści w ogóle takie nie jest. Obaj protagoniści, emigranci z korzeniami pochodzącymi z niemieckojęzycznego obszaru kulturowego i postacią tytułową niemówiącą nawet po czesku, w głębi duszy czują się Czechami. Czy Jaroslav Rudiš podkreśla w ten sposób potrzebę utożsamienia się z krajem, swoim miejscem na ziemi nawet wtedy, gdy ten ostatni zdradza swoich obywateli (patrz też tego samego autora: Czeski Raj). Warto dodać, że książka została napisana właśnie po niemiecku.

Powieść została utrzymana w gawędziarskim tonie. Winterberg opowiada o swoim życiu, jednocześnie obszernie cytując z bedekera, z którym się nie rozstaje. Kolejne strony odkrywają setki ciekawostek i szczegółów dotyczących mijanych miejsc, które na początku budzą ciekawość, z czasem jednak stają się monotonne — złapałem się na tym, że zaczynam przebiegać je wzrokiem. Fragmenty te jednak kreują swoisty klimat wydarzeń, nie pozwalając odłożyć książki na dłużej.