Karolina Bednarz, Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec, 2018.
Karolina Bednarz w reportażu Kwiaty w pudełku pokazuje Kraj Kwitnącej Wiśni inny od tego, który wyobrażałem sobie, słysząc w latach siedemdziesiątych o Polsce wkrótce będącej drugą Japonią. Nie chciałbym takiej Polski.
Podtytuł Japonia oczami kobiet sugeruje miejsce obserwacji. I rzeczywiście. Karolina Bednarz skupia się na przedstawieniu postrzegania kobiet w silnie patriarchalnym społeczeństwie. W kulturze Kraju Wschodzącego Słońca kobieta porównywana jest do kwiatu. Pięknego, będącego ozdobą domu. Jednocześnie zamyka się ją
w tytułowym pudełku. Opakowanie sprowadza jej społeczną pozycję do wszelkich ról usługowych, począwszy od zajęcia się domem, wyręczając w tym całkowicie mężczyznę, poprzez całkowite posłuszeństwo rodzinie męża, do dostarczania rozrywki i zadowolenia właśnie mężczyznom, najstarszego zawodu świata nie wyłączając, odmawiając decydowania o sobie. Przypisanie i tabu odzwierciedlone są również w pisowni.
Autorka sięga do historii, starając się wyjaśnić, dlaczego w dzisiejszym świecie kobiety szklany sufit jest zawieszony tak nisko. Jego pokonanie wymaga ogromnej siły.
Otwierając każdy rozdział-reportaż Karolina Bednarz przedstawia konkretnych ludzi z ich problemami. Na ich przykładzie na kolejnych stronach opisuje omawiane zjawisko. Autorka sięga do historii, starając się wyjaśnić, dlaczego w dzisiejszym świecie kobiety szklany sufit jest zawieszony tak nisko. Jego pokonanie wymaga ogromnej siły, moim zdaniem dużo większej niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.
Kwiaty w pudełku są ogólnym spojrzeniem na mentalność japońskiego społeczeństwa. Poraża siła przywiązania do tradycji, która w niebywały sposób, co Autorka pokazuje, krępuje myślenie młodych ludzi, piorąc ich mózgi już na samym początku życiowej drogi. Wręcz przerażające jest przywiązanie do starego przysłowia „nie widzę nic złego, nie słyszę nic złego, nie mówię nic złego”, symbolizowanego przez słynne trzy małpy — wystarczy ignorować problem, by go nie było, a jego objawy odsunąć tak daleko, aby nikt ich nie dostrzegał. Skutkuje to stygmatyzacją tych innych, tych gorszych, tych nieprzystosowanych lub nieakceptujących odwiecznego porządku.
Książkę czytałem powoli, co najwyżej kilka rozdziałów w czasie jednej lektury. Po części dlatego, że stosunkowe ich podobieństwo, szczególnie w stylu, szybciej męczyło uwagę. Z drugiej strony natężenie sugestywnie opisywanych zjawisk wymagało odpoczynku i zastanowienia. Niejednokrotnie przerywałem lekturę, kręcąc z niedowierzaniem głową. Starałem się odnaleźć opisywane problemy w obserwacjach dokonywanych przeze mnie w czasie kilkutygodniowej podróży po Japonii przed kilku laty: tłumie jednakowo ubranych w ciemne garnitury mężczyzn czekających późnym wieczorem na pociąg podmiejski do domu, wagonach tylko dla kobiet w tokijskim metrze, moich wrażeniach z nocy spędzonej w kapsułowym hotelu, zdumieniu, gdy zobaczyłem zawartość komiksów manga na siódmym, zakazanym dla młodzieży, piętrze sklepu poświęconego wyłącznie historiom rysunkowym, czy
w powszechności wizerunków trzech małp.
Kwiaty w pudełku to studium społeczne. Choć głównie pokazuje rolę kobiety
w japońskiej codzienności, pozwala nam, czytelnikom, spojrzeć na nasze otoczenie
i nas samych.