Przeskocz do treści

Marin Mălaicu-Hondrari, Bliskość

Marin Mălaicu-Hondrari, Bliskość (rum.: Apropierea), tłum. DJ Myszkin, Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław, 2015.

Czy Bliskość Marina Mălaicu-Hondrari to powieść o miłości? Tak, od początku: „Widmo zakochanego mężczyzny krąży po Europie śladami zamężnej kobiety”1. Spłycam? Tak, gdyż jest w niej dużo więcej.

Oto czwórka rumuńskich przyjaciół, poetów. Rozjeżdżają się po świecie, szukając pieniędzy i, jeśli się uda, miejsca dla siebie. Wśród nich jest Adrian. Przybywa do Hiszpanii, rozpoczynając pracę jako stróż nocny w sklepie z samochodami. Wśród niewielu rzeczy, które rozkłada w przyczepie będącej jego domem i miejscem pracy, w oczy rzucają się książki. Niemal nigdy się z nimi nie rozstaje. Pewnej nocy znajduje paczkę porzuconą przez włamywaczy do sąsiadującego ze sklepem magazynu. Postanawia ją dostarczyć do adresatki.

Mălaicu-Hondrari napisał Bliskość w formie wielogłosu2. Czytelnik poznaje rzeczywistość  poprzez interpretację wydarzeń przez różne postacie. W istocie obserwujemy nie tyle różne punkty widzenia, ile przede wszystkim stopniowo budowany kompletny obraz widziany bardzo subiektywnie. Każdy rozdział jest wypowiedzią w pierwszej osobie: zakochanej Maríi, Adriana dającego się ponieść wydarzeniom, Lidii matkującej młodszym kolegom, jakby szukała rekompensaty niespełnienia, gdyż poezja, której imieniem ochrzciła nawet swój samochód, nie wypełnia, ku jej zaskoczeniu, całego życia. Wszyscy też wypowiadają się inaczej. Czujemy powolne rozsmakowywanie się w miłości w długich frazach Maríi
i gwałtowność uczuć Adriana strzelającego zdaniami niczym z karabinu.

Mălaicu-Hondrari napisał Bliskość w formie wielogłosu2. Czytelnik poznaje rzeczywistość  poprzez interpretację wydarzeń przez różne postacie. Całość została ubrana w język, który wciąga od pierwszej strony.

Coraz bardziej złożone relacje międzyludzkie autor przeplata odniesieniami literackimi. To w gruncie rzeczy równoległy wątek. Wielokrotne nawiązania do nich, powtarzający się motyw powieści Cortazara 62. Model do składania czy twórczości Roberto Bolaño wzmacniają u czytających wrażenie sprawczej roli literatury w życiu bohaterów, jej miłośników. Z drugiej strony demonstrują niewątpliwą fascynację Mălaicu-Hondrari’ego autorami iberoamerykańskimi. Zostało to również świetnie odzwierciedlone w projekcie okładki wydania polskiego tłumaczenia powieści, która nawiązuje do wcześniejszych książkowych edycji twórczości pisarzy krajów Ameryki Łacińskiej, tak popularnych niegdyś wśród polskich czytelników.

W powieści wyraźnie przebijają się wątki autobiograficzne autora: pobyt
w Hiszpanii, umiłowanie literatury twórców południowoamerykańskich, fascynacja poezją, podejmowanie życiowego ryzyka i powolne wychodzenie na prostą. Trudno też nie zwrócić uwagi na pierwsze zdanie będące parafrazą jednego
z najsłynniejszych otwarć — czy można doszukiwać się zbieżności lub chociaż analogii punktów widzenia? Całość została ubrana w język, który wciąga od pierwszej strony. Mnie przytrzymał do ostatniej, pozwalając jedynie na krótkie przerwy.

A happy end? Czy miłość pokona siłę poezji, bo „koniec końców liczyło się to, że byłam w Madrycie, w centrum Madrytu, w ciepłą noc, idąc oszołomiona i radosna obok mężczyzny, który mnie fascynował”? To nie takie proste.

1 wszystkie cytaty pochodzą z omawianej książki.

2 inne powieści podobnie skonstruowane: 1. Vladimír Macura, Guwernantka, 2. Jesmyn Ward, Śpiewajcie, z prochów, śpiewajcie, 3. Grégoire Delacourt, Widać było tylko szczęście, 4. Petra Hůlová, Czas Czerwonych Gór.