Przeskocz do treści

Olga Tokarczuk, Prowadź swój pług przez kości umarłych

Olga Tokarczuk, Prowadź swój pług przez kości umarłych. Wydawnictwo Literackie, Kraków, 2015.

Prowadź swój pług przez kości umarłych Olgi Tokarczuk nazwałbym sensacyjno-kryminalnym moralitetem. Szeroka publiczność mogła poznać treść powieści dzięki jej ekranizacji — Pokot Agnieszki Holland i Kasi Adamik budził wiele różnych opinii zarówno publiczności, jak i wśród krytyków. Z jednej strony film został kilkukrotnie nagrodzony przez różne gremia oraz zgłoszony przez Polski Instytut Sztuki Filmowej do Oscarów. Nie brakowało jednak bardzo negatywnych opinii części mediów, które zarzucały filmowi fałszywe pokazywanie rzeczywistości. Pamiętamy również petycję „Powstrzymaj skandaliczną nominację do Oscara” skierowaną do Ministra KiDN.

[…] „Nie mam takiego zaufania do władzy jak ty. […] Wszystko należy robić samemu”. Moim zdaniem to najważniejsze stwierdzenie powieści, które wyjaśnia jej cały dalszy ciąg.

Ostatecznie jednak film nie znalazł się na liście dziewięciu obrazów, które ubiegać się będą o nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej. A książka?

Z powieścią Olgi Tokarczuk zapoznałem się w kolejności: film — tekst — film. Przyznam, że powtórne obejrzenie obrazu po lekturze Prowadź swój pług przez kości umarłych sprawiło, iż odebrałem go inaczej, dostrzegając w nim elementy, których nie zauważyłem za pierwszym razem. Teraz znacznie wcześniej oczywista staje się motywacja głównej bohaterki, skoro jej sąsiad Matoga, odludek i osoba doświadczona przez życie, wrażliwa i o przenikliwym myśleniu, mówi do Duszejko już w drugim rozdziale: „Nie mam takiego zaufania do władzy jak ty. […] Wszystko należy robić samemu”. Moim zdaniem to najważniejsze stwierdzenie powieści, które wyjaśnia jej cały dalszy ciąg.

Egzemplarz książki leżał na mojej półce nietknięty od dwóch lat. Czekał na film? Nie. Wyjaśnienie dotarło do mnie, gdy słuchałem moderowanej rozmowy z Olgą Tokarczuk w czasie Wrocławskich Targów Dobrej Książki (o WTDK pisałem wcześniej). Autorka wyznała wówczas, że pisała ją, równocześnie tworząc Księgi Jakubowe. Skojarzyłem, że rzuciłem się na te ostatnie, jak tylko ukazały się na rynku. Były one dla mnie tak inspirujące, że otoczyłem się całą masą innej literatury
i chłonąłem nowe informacje, czytając Księgi i kilka innych książek jednocześnie. Nie wystarczyło więc czasu na lekturę pierwowzoru Pokotu, do którego (kolejnego) wydania dotarłem właśnie wówczas.

Powieść czy film? Dla mnie tekst Olgi Tokarczuk jest subtelniejszy i bardziej precyzyjny […]. Choć trochę irytowała mnie liczność astrologicznych rozważań, to jednak wspomagany głosem Agaty Kuleszy, która w niezwykle trafny sposób potrafiła oddać atmosferę powieści […], szybko dotarłem do końca.

Czy wiecie, że niemieckie wydanie powieści nosi tytuł „Śpiew nietoperzy”? Również nietoperz widnieje na okładce pierwszego polskiego wydania. W czasie WTDK Autorka anegdotycznie wspomniała, że specjalnie z tego powodu, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom wydawnictwa, zmodyfikowała nieznacznie tekst tuż przed oddaniem do druku oraz nadała ww. tytuł jednemu z rozdziałów (jedenastemu — uzupełnienie moje).

Powieść czy film? Dla mnie tekst Olgi Tokarczuk jest subtelniejszy i bardziej precyzyjny, pomijając różnice w stosunku do książki wprowadzone przez reżyserki. Choć trochę irytowała mnie liczność astrologicznych rozważań, to jednak wspomagany głosem Agaty Kuleszy, która w niezwykle trafny sposób potrafiła oddać atmosferę powieści (audiobuk Wydawnictwa Literackiego z roku 2017), szybko dotarłem do końca, czytając ostatnie strony zanurzony w gorącej kąpieli
z dala od zimowej scenerii Kotliny Kłodzkiej.

I jeszcze te rysunki Jaromíra Švejdíka!

Zobacz też: 1. recenzję powieści Olgi Tokarczuk: Prowadź swój pług przez kości umarłych, 2. Bieguni, tomiku 3. Zgubiona dusza i 4. opis zbioru Opowiadania bizarne oraz 5. wywiad z pisarką.