Pod wspólnym parasolem. Pomysł i realizacja Krystyna Paraszkiewicz-Pater, redakcja prowadząca Alicja Więch i Olga Szelc. Wydawca: Wrocławskie Centrum Rozwoju Społecznego, Wrocław, 2019.
„Weź tyle, ile potrzebujesz, daj tyle, ile możesz”. Ten cytat z Sokratesa, który znalazłem w jednej trzeciej książki, z każdą następną stroną coraz głębiej wbijał mi się w pamięć. Pod wspólnym parasolem stanowi zbiór tekstów o pomaganiu. Nie spodziewajcie się jednak wykładu o tym, że pomagając, stajemy się lepsi. Każdy
z nas już to kiedyś słyszał, ale nie każdy zrobił z tego użytek. Ośmieliłbym się więc napisać, że tę książkę liczącą niespełna 200 stron napisali ci, którzy już to wiedzą tym, którzy (na razie) tylko o tym słyszeli.
Większość artykułów i rozmów trąca struny rozmaitych uczuć. Kiwałem głową ze zrozumieniem i podziwem lub skrycie wsuwałem chusteczkę pod okulary, by usuwać płynące z oczu efekty radosnego wzruszenia albo smutku. Rzecz jednak nie w emocjach. Czytamy wypowiedzi ludzi z krwi i kości. O tym, że opieka nad chorymi
i niesprawnymi to czasem ogromny trud, ale miłość i chęć pomocy pozwalają zapominać o zmęczeniu. Piszą sami chorzy, którzy mimo dolegliwości chcą pomóc innym. Wolontariusze podkreślają, że dzięki tej aktywności zyskują nową energię, przypisując ją swoim podopiecznym, mówią też o frustracji i bólu, gdy pomóc nie potrafią lub nie mogą. Uderzają wymową wiersze pisane przez dzieci-pacjentów,
w których młodzi ludzie podkreślają, jak bardzo rani ich niesprawiedliwa ocena budowana na podstawie pozorów, ignorancji i obojętności (patrz też: Maria Reimann Nie przywitam się z państwem na ulicy).
Wcale mnie nie znacie!
Czemu osądzacie?
Wkładajcie kaganiec
Na pogardy słowa,
Bo płacze i cierpi
Niewinna osoba.
[fragment wiersza czternastoletniej Kingi Czyżyckiej]
Książka pokazuje więc nie tylko, że warto pracować dla dobra potrzebujących
i opiekunów, ale również jak to zrobić. Większość wypowiadających się wolontariuszy jest aktywnych w szpitalu Przylądek Nadziei we Wrocławiu, ale czytamy też wypowiedzi tych, którzy wspierają bezdomnych, uzależnionych od używek, szukają opiekunów dla porzuconych zwierząt. Uwagę zwraca również pomysł pracowni art brut, w której twórcy z niepełnosprawnościami
i doświadczeniami choroby psychicznej, jak czytamy, mają warunki do rozwoju swoich artystycznych zainteresowań.
Autorzy tekstów składających się na Pod wspólnym parasolem piszą z serca do serc
i sumień. Jeśli macie wątpliwości, czy warto pomagać, koniecznie przeczytajcie tę książkę. Jeżeli uważacie, że nie dacie rady, tym bardziej weźcie ją do ręki.