Przeskocz do treści

Sylwia Plath, Szklany klosz

Zobacz film.

Sylwia Plath, Szklany klosz (ang.: The Bell Jar), tłum. Mira Michałowska, Wyd. Marginesy, Warszawa, 2019. Tekst oryginalny: wyd. Perennial Classics.

W połowie swojej jedynej powieści Szklany klosz Sylwia Plath ustami głównej bohaterki pisze: „Przyszło mi na myśl, że jeżeli  uda mi się napisać jedną stronę dziennie, to będzie bardzo dobrze. Nagle mnie olśniło. Zrozumiałam, z czego biorą się moje trudności. Miałam za mało doświadczenia życiowego”1.

Umierając w wieku trzydziestu lat, Plath swoim doświadczeniem życiowym mogłaby obdzielić niejedną osobę. W Szklanym kloszu, książce silnie autobiograficznej, autorka wraca do początków swego dorosłego życia. Esther Greenwood w wieku dziewiętnastu lat rozpoczyna pracę w show-biznesie. Kobieta odkrywa życie, wychodząc spod szklanego klosza, którym otoczyła ją opiekuńcza matka i zaczyna weryfikować skostniałe stereotypy, w których została wychowana. Zauważa ich niewielkie znaczenie i kontrast z rzeczywistością. To znakomity obraz mentalności panującej wśród przedstawicieli klasy średniej: seksualne tabu, rola kobiety jedynie u boku mężczyzny, powtarzanie politycznych komunałów obecnych w mediach.

Początkowe rozdziały Szklanego klosza toczą się dość niemrawo, opisując przeróżne scenki i wspomnienia narratorki.

Wkrótce jednak ów szklany klosz wraca, tym razem już w tytułowym znaczeniu. „Potem zaczęłam się zastanawiać, dlaczego nie chce mi się nawet robić […] rzeczy 0zakazanych. […] Leżałam w łóżku, gapiąc się w pusty biały sufit, i zdawało mi się, że cisza nasila się z sekundy na sekundę, że za chwilę pękną mi od tego bębenki”. Rosnąca niechęć do zanurzenia się w wirze wydarzeń, ataki depresji przedzielane aktywnością i planowaniem przyszłości zaczynają się nasilać. Tak oto czytelnik zaczyna śledzić powolną utratę kontroli bohaterki nad życiem.

Początkowe rozdziały Szklanego klosza toczą się dość niemrawo, opisując przeróżne scenki i wspomnienia narratorki (powieść jest pisana w pierwszej osobie). Nieśmiało, choć wyraźnie pojawiające się symptomy innego odbioru rzeczywistości zostają przytłumione długimi i często mało ciekawymi opisami codzienności. Kluczowy staje się sen o drzewie figowym w jednej trzeciej książki. To punkt zwrotny wydarzeń i warto do niego dotrzeć. Wówczas nie ma już wątpliwości, dokąd zmierza ciąg dalszy, mimo że zdarzały się chwile, kiedy „szklany klosz podniósł się, zawisł wysoko nad moją głową”.

Szklany klosz wciąga z co najmniej kilku powodów. Siedząc
w głowie bohaterki, czytelnik stopniowo zanurza się w jej szaleństwie. […] Z tyłu głowy kołaczą się komunały wtłaczane w głowę dorastającej panny. Na powieść można też spojrzeć
z punktu widzenia wątku sensacyjnego.

Szklany klosz wciąga z co najmniej kilku powodów. Siedząc w głowie bohaterki, czytelnik stopniowo zanurza się w jej szaleństwie. Szokują opisy myśli samobójczych, w których nie ma niemal nic z dramatyzmu — ot, konsekwentna realizacja powziętej decyzji. Podobnie obojętnie, a przez to inaczej w stosunku do wspomnień Zapiski z domu wariatów Christine Lavant (recenzja — tutaj), przedstawiony zostaje proces szpitalnego leczenia. W tle, z tyłu głowy kołaczą się komunały wtłaczane w głowę dorastającej panny, które czasem porażają naiwnością stereotypowego myślenia. Na powieść można też spojrzeć z punktu widzenia wątku sensacyjnego (a fuj!): czy Esther pokona problem, czy też on ją? Sprawdźcie. Jeśli nie przerwiecie lektury w trakcie pierwszych rozdziałów, później będzie tylko mocniej.

Na koniec uwaga dodatkowa. Wydania polskiego tłumaczenia, z których korzystałem, zawierają wyłącznie tekst powieści. Warto więc sięgnąć do wskazanego wyżej woluminu z tekstem oryginalnym, gdyż zawiera on zarówno omówienie twórczości Sylvii Plath, jak i skomentowaną biografię, dzięki czemu łatwiej zauważyć wątki autobiograficzne Szklanego klosza.

1 wszystkie cytaty pochodzą z omawianej książki.