Przeskocz do treści

Tatiana Ţîbuleac, Lato, gdy mama miała zielone oczy

Tatiana Ţîbuleac, Lato, gdy mama miała zielone oczy (rum.: Vara în care mama a avut ochii verzi), tłum. Dominik Małecki, Wyd. Książkowe Klimaty, Wrocław, 2021.

Lato…, które proponuje Tatiana Ţîbuleac, to opowieść o dojrzewaniu, nienawiści, śmierci, miłości i niezrozumieniu. Zaczyna się zagadką znajdującą na dalszych stronach swoje rozwiązanie, a więc dość standardowo. Potem jednak, przy odkrywaniu głębszych warstw rodzinnych relacji, ta niewielka powieść coraz mocniej wciąga, nie fabułą, ale emocjami.

Przyznam, że gdy przeczytałem pierwsze frazy, pomyślałem: „Oho! Mocne pierwsze zdanie. Ciekawe, czy kolejne strony utrzymają poziom”. Dalszy ciąg rozwiał moje wątpliwości — treść dorównywała przepięknej okładce.

Powieść stopniowo odkrywa przed czytającymi kolejne zakamarki zniszczonej psychiki obydwu głównych postaci, docierając do ich przyczyn.

Lato, gdy mama miała zielone oczy na pierwszych stronach prezentuje czytelnikowi kilka zagadek. Samotna matka nakłania lub, lepiej, przekupuje nienawidzącego jej syna do porzucenia planów wakacyjnych i wyjazdu z nią do Francji. Sposób poprowadzenia narracji natychmiast każe sobie zadać pytania, skąd się ta skrajna niechęć bierze, jakie są powody, dla których nastolatek uczęszcza do szkoły otaczających się uczniów specjalną opieką oraz dlaczego wakacje po drugiej stronie Kanału są tak ważne dla jego matki.

Powieść powoli odsłania kolejne karty historii rodzinnej, czyniąc to w sposób interesujący i, co ważniejsze, wiarygodny — tylko raz nie uwierzyłem w przedstawiony zbieg okoliczności. Książka stopniowo odkrywa przed czytającymi kolejne zakamarki zniszczonej psychiki obydwu głównych postaci, docierając do ich przyczyn. Narrator — sfrustrowany apatią matki syn — powoli zaczyna rozumieć jej zachowanie, przeszłe i obecne, co staje się lepszym lekarstwem na jego marną kondycję psychiczną, niż garście pochłanianych tabletek. Ţîbuleac sięga do głębi, odkrywa ciemne zakamarki duszy, demonstruje podłość ludzkich relacji, prowadzi przez przemianę w postawie obojga bohaterów, z nienawiści w zrozumienie
i miłość, z apatii do działania i ratowania tego, co jeszcze pozostało, a także oswaja ze śmiercią, broniąc się przy tym przed ckliwością i łatwymi odpowiedziami. Lektura porusza i pozwala zrozumieć.

Poza warstwą psychologiczną dostrzegam w propozycji mołdawsko-rumuńskiej pisarki jeszcze dwie dodatkowe wartości. To miejscami bardzo oryginalne tropy stylistyczne, nierzadko wyjątkowej urody, które zostają bardzo naturalnie wplecione w treść, pasują do  niej bez szwów. Podoba mi się też odzwierciedlenie zderzenia kultur, wrażenia młodego mieszkańca Anglii z polskimi korzeniami w zetknięciu
z folklorem i zwyczajami społeczności francuskiej prowincji.

Lato, gdy mama miała zielone oczy to powieść kameralna z wiarygodnie zarysowanymi postaciami. Potrafi cieszyć literackie gusta oraz poruszyć emocjonalnie. Podoba mi się.