Przeskocz do treści

Theodor Fontane, Rainer Werner Fassbinder, Effi Briest

Literatura przyciąga filmowców, a wyjątkowe książki skłaniają wybitnych reżyserów do zmierzenia się z nimi. Taką parę tworzą niewątpliwie realistyczna powieść Effi Briest Theodora Fontane’a oraz jej ekranizacja w reżyserii Rainera Wernera Fassbindera.

Theodor Fontane, czołowy przedstawiciel niemieckiego realizmu w literaturze
XIX w., umieścił akcję powieści na Pomorzu w nieistniejącej miejscowości utożsamianej ze Świnoujściem. Tytułowa bohaterka, urodzona w arystokratycznej rodzinie Effi Briest, wychodzi za mąż za niemieckiego barona von Innstetten, którego awanse przed laty odrzuciła jej matka.

Życie Effi płynie zgodnie z tempem wzrostu pozycji społecznej i zawodowej jej często nieobecnego męża. Powolne, nudnawe życie i konwenanse tłumią spontaniczność i ograniczają aktywność bohaterki, a w dłuższym okresie prowadzą do tragedii, gdy baron odkrywa romans sprzed lat swojej żony. Wówczas cały świat głównej bohaterki runie w jednej chwili, a von Innstetten wykaże daleko idącą konsekwencję w chęci ukarania niewiernej małżonki.

Fassbinder stara się dość wiernie oddać literacki pierwowzór, bogato czerpiąc
z prozy Fontane’a. Widz obserwuje powolne, niemal sielankowe życie, ledwo zauważalnie rosnące napięcie i ostateczne postanowienia zranionego małżonka, który w precyzyjny i niemal pozbawiony emocji sposób ordynuje swoje decyzje. Reżyser bardzo surowo pokazuje zgubę wynikającą z przeciwstawienia się przyjętym zwyczajom, a wykluczenie Effi z socjety, brak możliwości kontaktu z córką i smutny koniec wręcz narzucają porównanie do „Anny Kareniny” Tołstoja. Podkreślić również należy role Hanny Schygulli i Wolfganga Schenka oraz drugoplanową kreację Karlheinza Böhma, jednego z ulubionych, obok Schygulli, aktorów tego wyjątkowego niemieckiego filmowca.

Bardzo podoba mi się ekranizacja Fassbindera, podobnie jak wiele innych jego filmów. Ciekawi mnie zatem spojrzenie na Effi Briest kobiety-reżysera, interpretującej powieść Fontane’a ponad trzydzieści lat później1.

[Dopisane kolejnego dnia po obejrzeniu ww. filmu:]

Natychmiast po filmie podzieliłem się pierwszymi wrażeniami w komentarzu na fb
i na niniejszej stronie. Teraz, po ochłonięciu: film inaczej pokazuje historię Effi, niż ekranizacja Fassbindera. Przede wszystkim realizacja jest bliższa dzisiejszemu sposobowi produkcji filmów, jest bardziej dynamiczna, mniej melancholijna. Reżyserka Hermine Huntgeburth w bardzo dojmujący sposób ukazuje skutki aranżowanego małżeństwa dla głównej bohaterki. To nie tylko obojętność męża skupionego na karierze. Totalnie kontrastują z sobą sceny intymne, kiedy noc poślubna służy jedynie zaspokojeniu potrzeb von Innstettena, a jego przerażonej żonie sprawia ból, a z drugiej strony schadzki z kochankiem — pełne uniesienia
i prośby o kolejny raz. W końcówce, mimo nieszczęścia, widzimy Effi jako kobietę silną, która odrzuca dziewiętnastowieczne, pełne hipokryzji konwenanse
i postanawia żyć według swoich reguł.

Film Fassbindera stara się być blisko pierwowzoru, co sugeruje również jedna
z wersji tytułu: „Effi Briest Fontane’a”, Hermine Huntgeburth natomiast pokazuje, jak się nie poddawać.

1 Effi Briest, reż Hermine Huntgeburth, Niemcy, 2009.