Przeskocz do treści

Tibor Noé Kiss, Incognito

Tibor Noé Kiss, Incognito (węg: Inkognitó), tłum. Daniel Warmuz, Wyd. Książkowe Klimaty, Wrocław, 2017.

Nie wiem, kim jestem, ale wreszcie jestem tą osobą, którą chcę być. Żyję”*. Incognito i Tibor Noé Kiss. Takiej książki jeszcze nie czytałem.

Narrator odkrywa przed czytelnikiem wnętrze młodego Tibora, który dostrzega, że naturalne dla niego jest bycie kobietą, a powłoka mężczyzny staje się sztuczna i on nie potrafi już w niej żyć. Obserwując, podglądamy kolejne etapy budzenia się nowej świadomości, od dziecięcej fascynacji damskim ubiorem, poprzez własną dezaprobatę, zrozumienie, że mózg i ciało nie są tożsame, strach przed brakiem akceptacji innych, powolne otwieranie się na otoczenie i wreszcie decyzję, że „Chcę być kobietą, a nie mężczyzną, którego skalpel przemienił w kobietę”.

Na rozterki narratora nakładają się toksyczne stosunki w rodzinie, matka wymagająca pomocy psychologa lub psychiatry i agresywny ojciec. Jak im TO powiedzieć? Jak znaleźć w nich oparcie?

Incognito jest nietypową powieścią formacyjną [...]. To książka niełatwa i nie czyta się jej w tempie pociągu ekspresowego, ale przystając, często na stacji o nazwie „Dojmujące wrażenie”, a czasem na przystanku „Wolniej, bo nie nadążam”.

Wyjrzałam przez okno, ale widziałam tylko plamy. Plamy i głębię. Dwudziestodziewięciometrową głębię, do asfaltu. Dwie sekundy, tyle i po wszystkim”. Strach przed odrzuceniem przeradzający się we wciąż powracające myśli samobójcze, na początku przejmujący, z czasem niemal przestaje zwracać uwagę czytelnika. I właśnie ta konstatacja otrzeźwia w mgnieniu oka.

Poznajemy przeżycia narratora wplatane w ciąg impresji i skojarzeń, nieustannej obserwacji szczegółów otoczenia, przyglądania się przypadkowo pojawiającym się ludziom, podchwytywania ich spojrzeń, jakby owo otoczenie stanowiło zagrożenie; z każdego miejsca może wyskoczyć strach, ośmieszenie, stygmatyzacja, ból. Wszystko przenika się ze scenami zegara odmierzającego czas. Do czego? Końca udręki, momentu odkrycia się, pogodzenia ze sobą?

Kształtowanie się świadomości narratora zostało uwidocznione również w sferze języka. Nagła zmiana z pierwszej na trzecią osobę zdradza niepewność i brak akceptacji siebie. Ponadto obserwujemy płynne przechodzenie pomiędzy rodzajem męskim i żeńskim w zależności od tego, czy mówi jeszcze Tibor, czy już Noémi. Ten zabieg z kolei to wkład tłumacza, gdyż jak wyjaśnia ten ostatni, język węgierski „jest całkowicie nienacechowany pod względem rodzajowym”.

Incognito jest nietypową powieścią formacyjną, nie tylko ze względu na temat lub pewne podobieństwo do reportażu Świadek Roberta Rienta (recenzja). To książka niełatwa i nie czyta się jej w tempie pociągu ekspresowego, ale przystając, często na stacji o nazwie „Dojmujące wrażenie”, a czasem na przystanku „Wolniej, bo nie nadążam”.

Spójrzmy jeszcze na okładkę. Po przeczytaniu książki nie mogę oprzeć się wrażeniu o jej wyjątkowej trafności. To nieczęste.

* jeśli nie zaznaczono inaczej, wszystkie cytaty pochodzą z omawianej książki.