Przeskocz do treści

Weronika Gogola, Po trochu

Zobacz film.

Weronika Gogola, Po trochu, Wyd. Książkowe Klimaty, Wrocław, 2017.

Po trosze pożegnanie, a trochę przywitanie. Tym jest Po trochu. Weronika Gogola rozpoczyna swą powieść tekstem pieśni żałobnej Żegnam cię, mój świecie wesoły, którego lektura wprowadziła mnie w elegijny nastrój. Pojawiają się więc dwa kluczowe słowa: treść i nastrój.

Odbierając nagrodę Conrada, Gogola powiedziała: „Głównym impulsem do napisania książki Po trochu była śmierć mojego Taty, a zarazem próba pogodzenia sobie z nią i wytłumaczenia jego odejścia. To trochę taka autoterapia, która chyba pomogła”*. I właśnie o odchodzeniu Autorka pisze w każdym z rozdziałów, które tytułuje, co bardzo pomysłowe, właśnie kolejnymi wybijającymi godzinami zgodnie
z rytmem otwierającej książkę pieśni. Pisząc o dorastaniu w Olszynach, swojej Ojcowiźnie, jak podkreśla, pokazuje śmierć jako … element życia. Odejście jest tak naturalne, jak codzienna aktywność, dbałość o przetrwanie. Pożegnanie
z najbliższymi Autorka odziera z tabu, nie przecząc jednak, że to trauma dla najbliższych. Gogola pokazuje szacunek, jakim darzy się zmarłych, jednocześnie podkreślając, że taka jest kolej rzeczy.

Narratorka prowadzi przez swój stopniowo poznawany świat, świat widziany oczyma dziecka, kiedy niezrozumienie obserwowanych wydarzeń prowadzi do zaskakujących wniosków. We wszystkim tkwi chęć życia.

Jednak dla mnie Po trochu to afirmacja życia. Narratorka prowadzi przez swój stopniowo poznawany świat, świat widziany oczyma dziecka, kiedy niezrozumienie obserwowanych wydarzeń prowadzi do zaskakujących wniosków. We wszystkim tkwi chęć życia, pragnienie nowych doznań i przeżywania takiego, jakim dziecko rozumie życie dorosłych. Taki jest właśnie nastrój — chłonąć**. Początkowa naiwność ustępuje miejsca młodzieńczym obserwacjom, by w jedenastej godzinie, kontrastowo, czytający mogli być prowadzeni spojrzeniem dorosłego, pozbawionym naiwności, rozumiejącym sens odchodzenia.

Dziecięce poznawanie świata Gogola odzwierciedla również w języku. Może się on wydać infantylną, dziecięcą paplaniną, niewolną od zdrobnień, potoczności oraz słów, które powszechnie się wykropkowuje, a w Po trochu wykropkowane nie są. Razi? Denerwuje? Budzi pobłażliwość? Ma prawo, ale tylko na pozór. Nie mam wątpliwości co do celu i pełnej świadomości takiej stylizacji. Czyż nie tak poznajemy świat? Z lekkim rozrzewnieniem rozpoznawałem przesądy i powiedzonka towarzyszące również mojemu dzieciństwu.

Rozdział ostatni Dwunasta godzina zawiera tylko puste strony. „Do wiecznego spania śmierć duszę wygania”*** i potem nie ma już nic. Gogola pisze, że wtedy zaczyna się życie.

*wg strony conradfestival.pl.

**podobnie jak u Blechera (tutaj), choć z innego powodu.

***cytat z dwunastej zwrotki pieśni Żegnam cię, mój świecie wesoły wg tekstu z omawianej książki.