Arnon Grunberg, Tirza (nid.: Tirza), tłum. Małgorzata Diederen-Woźniak, Wydawnictwo Pauza, Warszawa, 2018.
Tirza. Okropna to książka i w swojej okropności wciągająca. Arnon Grunberg zagląda za nienagannie wyglądającą fasadę ustatkowanej rodziny o ustabilizowanej pozycji materialnej. Czy dostrzega tam kochających się ludzi?
Toksyczne relacje, dramat i cierpienie starannie ukryte przed okiem zewnętrznego obserwatora to temat nienowy. Holenderski zwyczaj niezasłaniania okien, aby każdy mógł zajrzeć, jeśli ma ochotę, pozwala jednak na ukrycie tego, czego pokazać się nie chce. Sfrustrowany redaktor książkowego wydawnictwa, który odkrywa wyłącznie niszowych autorów nieznajdujących czytelników, opiekuje się nastoletnią córką. Żona odeszła, starsze dziecko już się wyprowadziło, należy zatem dla młodszej latorośli, tatusiowego oczka w głowie przygotować namiastkę domu, gdzie niczego nie brakuje. Dobrze ułożone już życie przerywa powrót marnotrawnej małżonki.
W ten sposób rozpoczyna się opowieść o tym, że to, co się świeci, to tylko pozór
i zasłona dymna dla naiwnych.
Co Grunberg pisze o współczesnej rodzinie? Ja ciebie też? On kocha ją, a ona jego nie lub odwrotnie? Nie. On jej nigdy nie kochał, a ona od zawsze nim pogardzała.
Narracja opowiada dialogami. To jej podstawa, która z każdym fragmentem odsłania kolejny rozdział, w który trudno uwierzyć. Sterylne życie pokrywa bagno niczym w powieściach Davida Vanna (przeczytaj o utworze Brud). Opowieść to paskudna, ponieważ trudno się czyta rozmowy małżonków pełne kpiny, jadu
i nienawiści. Czasami w trosce o higienę psychiczną warto przerwać, aby ochłonąć
i wrócić do psychicznej równowagi. Jednocześnie chce się brnąć dalej, pragnąc zrozumieć, dlaczego ich relacje osiągnęły takie stadium oraz do czego doprowadzą. Do kompletu należy dodać miłość ojca do tytułowej córki, całkowitą, obezwładniającą, wymagającą posłuszeństwa i nieznoszącą sprzeciwu.
Co Grunberg pisze o współczesnej rodzinie? Ja ciebie też? On kocha ją, a ona jego nie lub odwrotnie? Nie. On jej nigdy nie kochał, ale chciał mieć reprezentacyjną żonę, a ona od zawsze nim pogardzała i wracała do niego, kiedy brakowało alternatywy. Autor nie pyta o sens takiego związku. Wwierca się w relacje panujące pomiędzy powieściowymi protagonistami, przenicowuje je na wylot, wywraca na lewą stronę i wywleka na wierzch to, co w tak zwanej porządnej rodzinie nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego. Obnaża to całkowicie, aż do obrzydzenia. Pokazuje człowieka pełnego zazdrości i nienawiści, żądzy upokarzania oraz chęci ośmieszenia, egoizm i zaborczość. Wszystko przykryte płaszczem hipokryzji. Jak przerwać ten zaklęty krąg? Przyjrzyjmy się uważnie głównemu bohaterowi
i sposobowi, w jaki sobie z tym poradził.
Tirza nie jest dla każdego. Nie porusza nowego tematu. Nie słodzi. Nie bawi się
w subtelności. Nie ma w niej miejsca dla eufemizmów. Nie jest krótka. Odrzuca
i wciąga.