Petra Hůlová, Czas Czerwonych Gór (czes. Pamět’ moji babičce), tłum. Dorota Dobrew, Wyd. W.A.B., Warszawa, 2007.
Czas Czerwonych Gór to błyskotliwy debiut dwudziestotrzyletniej wówczas pisarki. „Kiedy mamy szoro, […] siedzę z prawej strony przy wejściu i zastanawiam się, jak się u nas żyło dawniej”*. Petra Hůlová snuje rodzinną sagę, opisując życie kilku pokoleń mongolskiej rodziny widziane oczami pięciu kobiet.
W grze o przetrwanie w trudnych stepowych warunkach oraz w mieście, które wydaje się nienaturalnym miejscem dla odwiecznych nomadów, to kobieta gra pierwsze skrzypce, mężczyźnie wyznaczając „zaledwie” zadanie ekonomicznego utrzymania domu. Jednocześnie Hůlová jednoznacznie pokazuje trudny los kobiet
w patriarchalnej organizacji społeczeństwa, kiedy presja społeczna zmusza je do szybkiego znalezienia męża. Ponieważ okazja czyni złodzieja, „tamci dwaj przytrzymali Narę i zrobili jej to. […] Potem przyszedł Aleksiej, przeniósł Narę do jej pokoju, wykopał wszystkich do noclegowni i sam zrobił jej to jeszcze raz”.
Relacje trzech pokoleń kobiet znakomicie się uzupełniają
i dopiero wszystkie razem stanowią pełny obraz całości. Poznajemy bowiem nie tylko nowe fakty, ale też inny punkt widzenia rzeczywistości. Po poskładaniu okruchów widać, jak niszcząca społecznie staje się gwałtowna zmiana stylu życia ludzi zupełnie do tego nieprzygotowanych.
Wkraczająca cywilizacja zmienia codzienność mieszkańców stepów, przede wszystkim tych, którzy mają odwagę podjąć wyzwanie. Rozrastające się Miasto, jak Mongołowie nazywają Ułan Bator, przyciąga zarówno marzących o bogactwie, jak
i nomadów nieumiejących utrzymać się z pracy pasterskiej i szukających w mieście możliwości przeżycia. Tu jednak nie jest łatwiej, szczególnie samotnej kobiecie,
a brak perspektyw sprawia, że wieczorami „siedzieli i pili, aż wypili wszystko”.
Autorka opisuje trudy i patologie bardzo bezpośrednio i zupełnie obojętnie, jakby nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło. Ot, codzienność. Ten naturalizm boli i trudno choć na chwilę nie zatrzymać się, przerywając lekturę.
Relacje trzech pokoleń kobiet znakomicie się uzupełniają i dopiero wszystkie razem stanowią pełny obraz całości. Poznajemy bowiem nie tylko nowe fakty, ale też inny punkt widzenia rzeczywistości. Po poskładaniu okruchów widać, jak niszcząca społecznie staje się gwałtowna zmiana stylu życia ludzi zupełnie do tego nieprzygotowanych, którzy w dodatku jeszcze wciąż wierzą w magiczne
i uzdrawiające moce drzemiące we wróżkach i uzdrowicielkach. Wrażenie pogłębia dystans relacji każdej z narratorek oraz spojrzenie niemal pozbawione emocji dodatkowo podkreślane przez całkowity brak dialogów.
Czas Czerwonych Gór jest zaskakująco dojrzałą powieścią. Akcja toczy się powoli ze skrupulatnym „zaglądaniem do garów” i swobodnym przeskakiwaniem w czasie. Jednak głębokie spojrzenie w duszę dumnych Mongołów, którzy wciąż żyją tradycją Czyngis-chana, Kubilaja i Timura warte jest dotrwania do końca. Tak też orzekli członkowie kapituły nagrody Magnesia Litera, wyróżniając powieść jako objawienie roku 2003 w Czechach.
*wszystkie cytaty pochodzą z omawianej książki.
Przeczytaj też recenzje wybranych powieści Czyngiza Ajtmatowa: 1. Dzień dłuższy niż stulecie oraz 2. Dżamila.