Przeskocz do treści

Wbrew przeciwnościom

Zoltán Mihály Nagy, Szatański pomiot, (węg.: A Sátán fattya), tłum. Daniel Warmuz, Wyd. Warsztaty Kultury, Lublin 2021.

To wspaniała w treści i formie oraz poruszająca proza poetycka o wykluczeniu, braku akceptacji przez swoich i obcych oraz walce o racje, w które się wierzy. W tle toczy się imperialna historia o przegranych, którym zwycięzca odbiera wszystko.

Po otwarciu książki forma tekstu natychmiast przykuwa uwagę. Wydaje się, jakoby przed nami otwierał się tekst pieśni przekazywanej słuchaczom z dbałością zapewniającą jej dalsze życie przez lata wśród coraz liczniejszych i coraz młodszych słuchaczy, niczym epos o przetrwaniu.

Treść stanowi zmieniający się formą i nastrojem ciąg myśli głównej bohaterki. Wydarzenia osadzone są  na Zakarpaciu. Kraina ta, o której przynależności państwowej decydowali politycy, w ostatnim stuleciu co kilkadziesiąt lat znajdowała się w granicach innego organizmu od Cesarstwa Austro-Węgierskiego, poprzez międzywojenną Czechosłowację, Węgry, aby u schyłku Drugiej Wojny Światowej, kiedy rozpoczyna się akcja opowieści, stanowić kolejne zdobycze Związku Radzieckiego. Nowa władza wprowadza nakaz prac przymusowych, wywożąc męskich mieszkańców regionu w głąb kraju okupanta. Pomimo obietnic szybkiego powrotu, ludzie ci pozostają w obozach pracy przez miesiące lub lata. Otwierając opowieść, jej narratorka relacjonuje pochód kobiet do obozu przejściowego z żywnością dla uwięzionych tam mężczyzn. Ona, młoda narzeczona, zostaje zgwałcona przez pilnujących ludzi żołdaków, co skutkuje ciążą i początkiem kłopotów.

Pieśń, bo pozostanę przy tym określeniu, zmienia ton. Czasem przybiera postać beznamiętnej relacji, jak na przykład w scenie gwałtu, by po czasie pełnią liryki wspominać narzeczonego lub odzwierciedlić dojrzewającą w protagonistce determinację do urodzenia dziecka i wychowania syna na porządnego człowieka wbrew wszelkim przeciwnościom.

Ostracyzm społeczny objawiający się wręcz nienawiścią to główny problem, z którym zderza się dziewczyna i jej rodzina. Niska świadomość istoty zachowań ludzkich i bezrefleksyjne stosowanie przekonań sprawiają, że dziewczyna znajduje zrozumienie jedynie w matce. Odrzucona początkowo nawet przez ojca i znienawidzona przez przyszłą teściową dziewczyna pozostaje sama. Autor w znakomity sposób oddaje tło społecznie wydarzeń. Cierpiący nędzę i upokorzenie mieszkańcy wsi znajdują upust dla swoich frustracji, skupiając się na tej nieczystej, która rozłożyła nogi przed okupantem, przed obcym. Przed oczyma czytających otwiera się całe skomplikowanie relacji małej wioskowej społeczności z trudno wytłumaczalną zawiścią, zadawnionymi konfliktami czy rasizmem.

Pieśń, bo pozostanę przy tym określeniu, zmienia ton. Czasem przybiera postać beznamiętnej relacji, jak na przykład w scenie gwałtu, by po czasie pełnią liryki wspominać narzeczonego lub odzwierciedlić dojrzewającą w protagonistce determinację do urodzenia dziecka i wychowania syna na porządnego człowieka wbrew wszelkim przeciwnościom. Przedstawienie tego ostatniego właśnie, działania against all odds uważam za jedną z ważnych wartości tekstu.

Lektura Szatańskiego pomiotu stanowi w moim przypadku drugą możliwość poznania Daniela Warmuza jako tłumacza — wcześniejsza to powieść Incognito (autor Tibor Noé Kiss). Trudno ocenić mi wierność przekładu, bez wątpienia jednak Daniel Warmuz spełnił postulat stosowany przez Macieja Płazę (patrz wywiad): „tłumacz powinien mieć na względzie to, żeby ten tekst pięknie się czytał po polsku”. Przy okazji otrzymujemy zarys historii ziem, których dziejowy los wielu z nas jest niemal nieznany. Przedstawionym problemom zaś trudno odmówić braku uniwersalności.