Antun Šoljan, Krótka wycieczka ([serbo-]chorw.: Kratki izlet), tłum. Maciej Czerwiński, Wydawnictwo Akademickie Sedno, Warszawa, 2021.
Krótka wycieczka to niewielki tekst o małym, jednodniowym wypadzie niewielkiej grupki zapaleńców okraszony rozległym egzystencjalnym zakończeniem. Antun Šoljan umieszcza akcję wydanego w 1965 roku utworu w ówczesnej Jugosławii kilkanaście lat po zakończeniu Drugiej Wojny Światowej. Chorwacki półwysep Istria staje się świadkiem aktywności grupy młodych naukowców, którzy działania odkrywcze mieszają z wakacyjną rozrywką
i umiłowaniem życia, jednoznacznie przechylając charakter pobytu na stronę tych ostatnich. Ich szef, cieszący się akceptacją samotnik, skutecznie namawia zespół na jednodniowy wypad do zapomnianych ruin z unikalnymi freskami. Wycieczka ta,
z początku niemrawa, stopniowo zmienia swój charakter i przygodowe opowiadanie przekształca się w egzystencjalną przypowieść.
W tekście nie brakuje symboli. Zgromadzoną siłą perswazji organizatora
i wyruszającą wczesnym rankiem grupę ludzi cechuje różnica postaw. W efekcie każdy z uczestników egzekwuje swoje prawo do własnych decyzji, gdyż inne sprawy niż niezrozumiały cel wygrywają z tym ostatnim swoją ważnością. Jedni wybierają więc spokojne życie pośród swoich, inni bliskie relacje z ludźmi, często namacalnie bliskie, jeszcze inni wychodzą z założenia, że żyje się za krótko, by poświęcać czas wzniosłym ideom, skoro życie płynie tuż obok i wystarczy po nie sięgnąć.
Nieuchronność zmierzenia się z odpowiedzią na pytanie
o wybór życiowej drogi autor wzmacnia zamazywaniem granicy pomiędzy jawą a nierzeczywistością.
Fragmenty Krótkiej wycieczki przywołują skojarzenie z Biegunami Olgi Tokarczuk (recenzja). Paradoksalnie, ów związek nasunął mi się przy lekturze fragmentów o przeciwnej względem siebie wymowie. Najpierw, na początku eskapady, gdy narrator, wstępując na chwilę w buty zbiorowości, podkreśla, że trzeba tylko dotrzeć do celu, nie interesując się drogą oraz kiedy w przejmującym zakończeniu pada „zbyt dużo zapłaciliśmy, by dojść… gdzieśmy doszli. […] Zawsze idziemy dalej”.
W tym miejscu docieramy do sedna utworu Šoljana. W Krótkiej wycieczce autor niemal krzycząc, podkreśla konieczność odkrycia swojej tożsamości, odpowiedzenia na pytanie, kim się jest i dokąd się zmierza, ponieważ tylko wówczas wybierze się właściwą drogę. Zagadnienie to łatwo dostrzec nie tylko na oczywistych z tego punktu widzenia kilkudziesięciu ostatnich stronach, ale także we fragmentach,
w których pobrzmiewają echa Drugiej Wojny Światowej. Patrząc na te słowa z dzisiejszego punktu widzenia, dostrzegałem niejako proroctwo wydarzeń wstrząsających rozpadającą się Jugosławią niespełna trzydzieści lat po wydaniu książki, kiedy na pytanie „kim jestem?”, tym razem w kontekście narodowości
i poczucia wspólnoty, każdy musiał sobie odpowiedzieć (patrz też: opowiadania Miljenki Jergovića Sarajewskie Marlboro). Nieuchronność zmierzenia się
z odpowiedzią na pytanie o wybór życiowej drogi autor wzmacnia zamazywaniem granicy pomiędzy jawą a nierzeczywistością, by w ostatnich rozdziałach o wyjątkowej literackiej urodzie utożsamić pierwszoosobowego, wszystkowiedzącego narratora z tajemniczym mnichem, strażnikiem przemijania i łącznikiem przeszłości z jutrem.
Do dzisiaj czuję na twarzy wypieki emocji towarzyszące mi w czasie przewracania kolejnych stron książki. Aż dziw, że ta napisana przed ponad półwieczem niewielka opowieść dopiero teraz doczekała się polskiego przekładu.