Przeskocz do treści

Jaroslav Rudiš, Czeski Raj

Jaroslav Rudiš, Czeski Raj (czes.: Český ráj), tłum. Katarzyna Dudzic-Grabińska,
Wyd. Książkowe Klimaty, Wrocław, 2020.

O czym rozmawiają faceci w saunie gdzieś w Czeskim Raju? Weźmy prysznic, przywdziejmy odpowiedni strój (zgodny z regulaminem wywieszonym na drzwiach), a następnie wejdźmy wygrzać kości i posłuchać.

„Wypacamy nasze ciała i dusze”1, czytamy już na drugiej stronie, gdy autor otwiera przed nami koloryt lokalnej śmietanki bywalców podupadającej, ale jakże przyjaznej, po prostu swojskiej sauny. Rzeczywiście, z biegiem czasu wraz z potem płynącym po błyszczącej się skórze mężczyźni odkrywają się przed sobą i przed czytelnikiem. Wychodzą z nich głęboko skrywane kompleksy, zadawnione urazy, zazdrość, seksizm i patriarchalizm, życiowa mądrość obfitująca cennymi poradami. Czego dotyczą? Budowania relacji damsko-męskich, doboru samochodów, zadbania o domowy święty spokój, górowania doświadczenia nad młodością i odwrotnie. Poznaliśmy to — każdy zna się na polityce, medycynie, seksie, dobrych obyczajach, zepsuciu dzisiejszej młodzieży i chwale starych, dobrych czasów. W ramach wisienki na torcie dostajemy porady z zakresu gustów muzycznych i literackich. Jest więc wszystko — kompletna wiwisekcja lokalnej społeczności.

Rudiš tworzy swoje postaci z wynurzeń, mimochodem wypowiedzianych uwag, złośliwości i dowcipów, którymi zebrani dzielą się ośmieleni coraz swobodniejszą atmosferą.

Ciekawi jesteście, jak to zostało podane? Dialogi — powieść niemal w całości zbudowana jest z rozmów. Strona po stronie bohaterowie powoli się odsłaniają. Rudiš tworzy swoje postaci z wynurzeń, mimochodem wypowiedzianych uwag, złośliwości i dowcipów, którymi zebrani dzielą się ośmieleni coraz swobodniejszą atmosferą. Niczym bohaterowie Pana Tadeusza, saunowicze nie mają imion ani nazwisk, nie znajdziemy tu Honzy, Jaromira czy Zdenka. To przedstawiciele określonych zawodów (ten, co jest lekarzem chorób kobiecych), mężczyźni po przejściach (ten, któremu w zeszłym roku umarła żona), zajmujący się czym popadnie (ten, co rozwozi psie żarcie). Każdy. Autor przedstawia jak w soczewce lokalną społeczność z jej tęsknotą do stabilności, niechęcią do zmian, kompleksami prowincji. Te odpersonalizowane postaci jednocześnie udają przed sobą, że kontrolują wydarzenia i decydują o ich przebiegu, a najlepiej o zachowaniu status quo, nawet gdyby mieli przeoczyć coś istotnego.

Ile drzew, tyle rogów znalazło się w boru,

Jedne drugim pieśń niosą jak z choru do choru.

pisał  Mickiewicz2, gdy Wojski przestał już grać. Podobnie bohaterowie Rudiša spotkanie po spotkaniu wciąż zajmują się sobą, ignorując otaczający świat. I tylko co jakiś czas przez szczeliny niepewności przebija symboliczny śmiech dochodzący z żeńskiej części sauny, który na chwilę wytrąca ich ze strefy komfortu. W swojej społecznej wiwisekcji autor jawnie kpi z zaściankowości i strachu przed nowymi czasy. Nawet wieść o zamknięciu sauny i łaziebna, która bezpardonowo na koniec każdego wieczoru wyrzuca towarzystwo do domów, nie przebija ich gnuśnej skorupy siermiężnej codzienności. Takiej chcą? Może tak, ale ostatnia scena każe zadać sobie fundamentalne, weryfikujące pytanie.

Podoba mi się atmosfera powieści — lubię czeską literaturę. Prosty język i pełne bon motów dowcipne dialogi (patrz też: Arto Paasilinna Rok zająca) sprawiają, że powieść czyta się szybko i z przyjemnością. Czeski Raj to rozrywkowy tekst na jeden dłuższy wieczór. Mimo że nie reprezentuje wyszukanego stylu, stanowi próbę zwrócenia uwagi na koniec pewnej epoki, a śmiech towarzyszący licznym scenom czasem zamiera na ustach.

1 cytaty pochodzą z omawianej książki.

2 fragment Księgi Czwartej Pana Tadeusza pt. Dyplomatyka i łowy.

To jest obszerniejsza wersja artykułu, który wcześniej ukazał się na łamach numeru 1 (22)/2020 magazynu Fabularie.