Przeskocz do treści

Arto Paasilinna, Rok zająca

Arto Paasilinna, Rok zająca (Jäniksen vuosi), tłum. Sebastian Musielak, Wyd. Książkowe Klimaty, Wrocław, 2020.

W powieści Rok zająca Arto Paasilinna pokazuje, jak rzucić wszystko i zacząć żyć. Czy warto ciągnąć coś, co napawa nas obrzydzeniem? Tak właśnie postępuje wypalony pracą dziennikarz, który wraca z towarzyszącym mu fotografem z kolejnego, powtarzalnego zlecenia. Potrąciwszy zająca, zatrzymują się i żurnalista wychodzi w pole, aby odszukać ranne zwierzę. Jego kompan sam kontynuuje drogę powrotną do Helsinek.

Autor kpi z zaściankowości swoich rodaków, ich pociągu do alkoholu, czy też powierzchowności spojrzenia i wyciągania pochopnych wniosków. […] Finowie Paasilinny to również ludzie przyzwoici, skryci, ale szczerzy, z dystansem do rzeczywistości.

Powieść pachnie wolnością. Społeczeństwo fińskie pomimo wysokiego poziomu zamożności spędzanie czasu blisko natury, często w surowych zimowych warunkach uważa za naturalny sposób życia. Autor odwołuje się właśnie do silnego u Finów poczucia swobody i związku z przyrodą. To pierwsze skojarzenie, które pozostaje ze mną do ostatniej strony. Vatanen, bo takie stosunkowo popularne nazwisko nosi główny bohater powieści, zaczyna żyć z dnia na dzień. Podróżuje po kraju, żyje w lesie, ima się dorywczych prac, w czym towarzyszy mu uratowany zając. Brzmi jak baśń? Paasilinna w realistyczne sceny niepostrzeżenie wplata elementy, które rozum odrzuca, a serce akceptuje.

Kolejne przygody dziennikarza stanowią satyryczne spojrzenie na społeczeństwo. Autor kpi z zaściankowości swoich rodaków, ich pociągu do alkoholu, czy też powierzchowności spojrzenia. To ostatnie bardzo boleśnie pokazał w niewiele mniej znanej i równie urokliwej powieści Wyjący młynarz (recenzja — tutaj). Finowie Paasilinny to również ludzie przyzwoici, skryci, ale szczerzy, z dystansem do rzeczywistości. Odnalazłem ich takich, jakich zapamiętałem z kilkumiesięcznego życia wśród nich przed laty. Całość fiński pisarz podlewa właściwym sobie humorem.

Powieść cechuje zróżnicowane tempo. Raz śledzimy szybko zmieniające się sceny, by w kolejnych rozdziałach rozleniwiać się nad rzeką z wędką w ręku lub
w skupieniu tropić niedźwiedzia. Ta ostatnia historia stanowi mieszankę stylów
i motywów, od powieści traperskiej z poetyckimi opisami natury do książki akcji
z zakończeniem godnym politycznego thrillera.

Przede wszystkim jednak Rok zająca to pochwała wolności. Podobnie jak Henry David Thoreau (zobacz Obywatelskie nieposłuszeństwo), dla którego dwuletni pobyt w lesie nad jeziorem stanowił zmianę spojrzenia na relacje człowieka z otaczającą go naturą oraz na funkcjonowanie gospodarki i społeczeństwa1, Vatanen całkowicie odwraca swoje priorytety. Niezależność, którą wybierze, staje się jego pryncypium.

Tę nieobszerną, dwustustronicową, opartą w dużej mierze na dialogach powieść czyta się lekko i szybko. W czasie lektury śmiech miesza się ze skupieniem,
a rozmarzenie z przygryzaniem paznokci. To lekka, ale nie  tania rozrywka. Dlatego sięgnąłem po więcej Paasilinny.

1„Zamieszkałem w lesie, albowiem chciałem żyć świadomie, stawiać czoło wyłącznie ważkim kwestiom, przekonać się, czy potrafię przyswoić sobie to, czego może mnie nauczyć życie, abym w godzinie śmierci nie odkrył, że nie żyłem”. Henry David Thoreau,  Walden, czyli życie w lesie ze zbioru Życie bez zasad, s. 116. Tłum. Halina Cieplińska, Wyd. Czytelnik, 1983.

Przeczytaj też recenzję innej fińskiej powieści przełożonej przez Sebastiana Musielaka: Daniel Katz Kobieta pułkownika, wywiad z tłumaczem oraz zapoznaj się z recenzją innej powieści Arto Paasilinny Fantastyczne samobójstwo zbiorowe.