Przeskocz do treści

Aki Ollikainen, Biały głód

Aki Ollikainen, Biały głód (fin.: Nälkävuosi), tłum. Justyna Polanowska, Wydawnictwo Artrage.pl, Warszawa, 2022.

Głód zabija. Społeczne skutki niedoboru żywności zostają ukazane w powieści okiem śmiertelnie głodujących oraz z punktu widzenia rządzących, którzy nieporadnie dyskutują, jak zaradzić problemowi.

„Głód jest wtedy prawdziwy, gdy człowiek patrzy na drugiego człowieka jako na obiekt do zjedzenia” — ten cytat z jednego z opowiadań Tadeusza Borowskiego dźwięczał w mojej głowie przez cały czas lektury opowiadania Aki Ollikainena. Autor zderza ze sobą dwa obrazy. Z jednej strony to los biedoty dotkniętej nędzą tak bardzo, że nawet sprzedaż resztek dobytku nie ma znaczenia, ponieważ pieniądze uzyskane w ten sposób nie umożliwią kupna czegokolwiek do jedzenia. Po przeciwnej stronie zarysowuje się obraz rządzących, zarówno wypełnionych ideałami nieudaczników, jak i zdeterminowanych decydentów, którzy udają, że nie widzą niedoli mieszkańców.

Narracja prowadzona jest z dystansu, niemal beznamiętnie. Początkowe przerażenie, gdy czytamy o porzuceniu na mrozie umierającego ojca, któremu nie można już pomóc, powoli ustępuje, a ogrom nieszczęść otaczających bohaterów stopniowo przyjmujemy jako normę rzeczywistości.

Biały głód nawiązuje do rzeczywistych wydarzeń lat sześćdziesiątych XIX wieku w Księstwie Finlandii, będącym wówczas częścią Cesarstwa Rosyjskiego. Kilka kolejnych lat niepogody, deszczowego sezonu wegetacji i mroźnych zim spowodowało skrajny niedobór żywności. Ludzie opuszczali swoje domy, licząc na to, że gdzie indziej spotka ich lepszy los. Szacuje się, że umarło wówczas z głodu i chorób spowodowanych niedożywieniem około dwudziestu procent ówczesnej ludności kraju.

Autor proponuje trójwątkową narrację. Na pierwszy plan wysuwa się historia rodziny, która porzuca swój dom, rozpoczynając wędrówkę na południe w poszukiwaniu lepszego losu. Celem jest Petersburg urastający do rangi mitu — miejsca, gdzie wystarczy chleba dla wszystkich. Narracja prowadzona jest z dystansu, niemal beznamiętnie (patrz też np. Verena Kessler, Duchy z miasteczka Demmin). Początkowe przerażenie, gdy czytamy o porzuceniu na mrozie umierającego ojca, któremu nie można już pomóc, powoli ustępuje, a ogrom nieszczęść otaczających bohaterów stopniowo przyjmujemy jako normę rzeczywistości. Jedynie rzadkie objawy ludzkich odruchów stanowią krótką odskocznię od wszechogarniającego nieszczęścia.

Rzeczywistość oglądamy również oczyma lekarza patrzącego na nią z bliska. To człowiek stojący w rozkroku pomiędzy biedą a dostatnim i ciepłym domem. Owo rozdwojenie nie pozwala mu na zdecydowane opowiedzenie się po jednej ze stron. Łatwym wytłumaczeniem staje się niepowodzenie trzeciego kluczowego bohatera — nieporadnego senatora idealisty, który nie potrafi przebić się z wołaniem o pomoc dla poddanych. Ten wątek nie ustępuje tragicznej wymowie pierwszemu z nich — umierającej z głodu rodzinie. Pełne frazesów słowa szwedzkojęzycznej jeszcze wówczas elity społecznej zderzają się z jej nieporadnością w obliczu rzeczywistego zarządcy namaszczonego przez cara.

Autor wypełnił opowiadanie zjawiskami- symbolami. W gruncie rzeczy jednak Biały głód to niemal reporterskie spojrzenie, które nie daje nadziei, że ludzie potrafią wyciągnąć właściwe wnioski z doświadczenia.