Erika Warmbrunn, Gdzie kończy się droga. Samotna wyprawa po bezdrożach Azji (ang.: Where the pavement ends), tłum. Dorota Kulikiewicz, Wyd. Galaktyka, Łódź, 2004.
Rower równa się wolność. A wolność jest prawem do przemieszczania się tam, dokąd się chce i w tempie, jakie się wybierze. Z takiego założenia wychodzi Erika Warmbrunn, która na początku lat dziewięćdziesiątych XX w. rusza w samotną podróż na dwóch kółkach przez Azję.
Plan jest prosty: przylot do Irkucka, a następnie rowerowy trawers Mongolii oraz Chin i dotarcie na południowy kraniec Wietnamu. Kilka tysięcy kilometrów jazdy przez obce kraje, bez znajomości lokalnego języka, licząc tylko na siebie oraz przypadkowo spotkanych mieszkańców. Fascynujące!
Z uwagi na podróżnicze plany przeczytałem połowę reportażu — część dotyczącą przejazdu przez kraj zamieszkany przez potomków Czyngiz-chana. Jestem oczarowany przeżyciami autorki. Podoba mi się rownież sposób opisania podróży. Prezentowana trasa i napotykane po drodze niespodzianki przeplatane są opisami mijanych krajobrazów i reakcjami spotykanych ludzi. Poprzez kolejne przygody Warmbrunn prezentuje styl życia i obyczaje Mongołów, tak różne od sposobu, w jaki żyją Europejczycy. Czytając, widzę zaskakujące sceny wzajemnego niezrozumienia, które pogłębia bariera językowa. Nieomal czuję zapach mięsa lub smak zsiadłego lub sfermentowanego nabiału i widzę niesmak, z jakim Amerykanka zjada tłuszcz, który jest uważany za największy przysmak, a zjedzenia którego nie wypada odmówić, aby nie obrazić gospodarzy. Autorka nie nuży długimi wywodami
i w odpowiednim momencie skierowuje uwagę na inne tory.
Przeczytana próbka pozostawia bardzo dobre wrażenie,
a zazdrość szybko ustępuje chęci rzucenia się do mapy
i planowania własnej rowerowej eskapady. Miłośnikom dwóch kółek lektura reportażu dostarczy zadowolenie oraz wiedzę, którą czasem trudno znaleźć w przewodnikach.
Poza wprowadzeniem w tajniki codziennego życia i zachowania Mongołów, Gdzie kończy się droga zaznajamia czytelnika z podstawowymi słowami i sformułowaniami ich języka. Uważna lektura pozwala na zgromadzenie podstawowego praktycznego słowniczka. Z drugiej strony uświadamia potencjalnemu podróżnikowi, jak ważne jest okazanie szacunku dla lokalnego życia i obyczajów, co wyrazić można również elementarną znajomością mowy tubylców. To rzecz oczywista, jakże często jednak zaniedbywana przez przybyszów.
Przeczytana próbka pozostawia bardzo dobre wrażenie, a zazdrość szybko ustępuje chęci rzucenia się do mapy i planowania własnej rowerowej eskapady. Miłośnikom dwóch kółek lektura reportażu dostarczy zadowolenea oraz wiedzę, którą czasem trudno znaleźć w przewodnikach. Dzięki książce wiem o Mongolii znacznie więcej niż wcześniej, a do kolejnych części opisujących przeprawę przez Chiny i Wietnam sięgnę, gdy przyjdzie na to czas.