Wypłata (ang.: Paycheck), z tomu Philip Dick, Opowiadania najlepsze (The Best of Philip K. Dick). Wyd. Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2005.
Znacie pomysł czerpaka czasowego? Czas wziąć do ręki kolejnego Dicka.
Tuż przed końcem ubiegłego roku jeden z niekodowanych kanałów telewizji prywatnej emitował Zapłatę, pełnometrażowy film opatrzony inskrypcją „based on the novel by Philip K. Dick”. Zbieżność tytułów angielskich i treść nie budzą wątpliwości, że chodzi właśnie o to opowiadanie.
Twórczość Philipa Dicka jest chętnie ekranizowana lub przenoszona na scenę. Najbardziej znanym przykładem filmowym jest Łowca androidów (Blade runner).
W polskiej adaptacji scenicznej wymieńmy choćby Trzy stygmaty Palmera Eldritcha wystawione w teatrze przez Jana Klatę.
Choć opowiadanie nie jest wolne od wydarzeń zaskakująco szczęśliwie przypadkowych, to stanowi ono kolejny przykład niestandardowej wyobraźni Autora.
Głównego bohatera Wypłaty, a więc opowiadania, nie filmu, poznajemy
w momencie, gdy po zakończeniu zlecenia trwającego ponad dwa lata jest odwożony do siedziby firmy po odbiór wynagrodzenia. Aurę tajemniczości buduje fakt, że zgodnie z treścią umowy jego pamięć za okres realizacji projektu została wykasowana. Nie pamięta nic. Również tego, że zrzekł się wynagrodzenia na rzecz kupki siedmiu przedmiotów, które otrzymał w woreczku od sekretarki.
W swoich uwagach do opowiadania Dick pisze: „Ile jest wart klucz do szafki
w przechowalni bagażu na dworcu? […] Zacząłem myśleć, że zdarzają się chwile
w naszym życiu, kiedy posiadanie dwucentówki na rozmowę telefoniczną stanowi
o różnicy między życiem a śmiercią”. Stopniowo fabuła wyjaśnia, że nic nie dzieje się przypadkiem.
Opowiadanie osadzono w realiach totalitarnego państwa, gdzie jeszcze tylko własność prywatna, a więc też przedsiębiorstwa, nie została w pełni podporządkowana władzy. Jeden z bohaterów mówi: „Ludzie nie mogą żyć w ten sposób, ciskani w tę i z powrotem przez polityczne i ekonomiczne potęgi. […] Pewnego dnia pojawi się jakiś ruch oporu. […] I wtedy nastąpi odpowiedni czas, by we wszystko wkroczyła spółka”. Nasz bohater miota się: jak nie dać się złapać policji politycznej i jednocześnie mieć w szachu swoją jedyną możliwość wybawienia — niedawnego pracodawcę.
Choć opowiadanie nie jest wolne od wydarzeń zaskakująco szczęśliwie przypadkowych, to stanowi ono kolejny przykład niestandardowej wyobraźni Autora. Zwłaszcza że zakończenie… Sami przeczytajcie.
A film? Adaptacja jest dość dowolna, bo przecież bez istotnego rozbudowania akcji niełatwo zrealizować niemal dwugodzinny film na podstawie pięćdziesięciostronicowego opowiadania. Niestety trudno się w nim doszukiwać lekko filozoficznej atmosfery tekstów Philipa Dicka. Widz otrzymuje w zamian długo zawiązującą się intrygę i widowiskowe uliczne pościgi samochodowe. Mamy wątek miłosny, w którym na przemian zalotnie uśmiechnięta i płacząca Uma Thurman cierpi, ponieważ jej ukochany nie pamięta wspólnych chwil. Wydarzenia są okraszone licznymi scenami totalnego łubudu, z których nasi bohaterowie wychodzą bez szwanku. A to wszystko z powodu złego bogacza, który chce zapanować nad światem (ile razy już to widzieliśmy?). Na końcu sprawiedliwość zwycięża w przewidywalnym finale.
Oglądamy zatem typowe amerykańskie kino akcji, jedynie dla miłośników tego gatunku. Pozostałym polecam inne spędzenie czasu, np. przy lekturze kolejnego opowiadania autora Ubika. Jeśli chcielibyście się utrzymać w klimacie podróży
w czasie we wczesnej fazie twórczości Philipa Dicka, zaproponowałbym Śniadanie
o świcie. Akurat do łyknięcia przy porannej kawie.
Zobacz też inne pozycje Philipa Dicka: opowiadanie Foster, już nie żyjesz oraz powieść Kosmiczne marionetki.