Przeskocz do treści

Radka Denemarková, Przyczynek do historii radości

Radka Denemarková, Przyczynek do historii radości (czes.: Příspevek k dějínám radosti), tłum. Olga Czernikow, Wyd. Amaltea, Wrocław, 2017.

„Przyszłość jest spowita mrokiem”1. Radka Denemarková już od pierwszej strony Przyczynku do historii radości prowadzi w nieznane, w ciemność, w zagadkę.

Po dwustronicowym prologu niczym z dreszczowca, czytając kolejne strony, odnosiłem wrażenie, że zagłębiam się w pastisz kryminału, gdzie trupów nie będzie brakować, a odpowiedź na pytanie »Kto zabił?« zostanie przedstawiona lekko
i przyjemnie. Samobójstwo bogatego przedsiębiorcy oczywiste jest dla wszystkich
z wyjątkiem policjanta, któremu powierzono dochodzenie. Szybko się okazuje, że szósty zmysł go nie myli, ale rozwiązanie zagadki będzie zaskakujące zarówno dla książkowych postaci, jak i dla czytelników.

Przyczynek do historii radości jest głośnym krzykiem w walce
o godność kobiet [,a] potrzeba walki o sprawiedliwość wybrzmiewa u Denemarkovej jeszcze mocniej niż we wcześniejszym dwuwątkowym Koboldzie.

Po pierwszych kilkudziesięciu stronach atmosfera bardzo gęstnieje, a do mnie dociera to, czego nie widzi dociekliwy policjant — śmierć spotyka gwałcicieli
i morderców kobiet, w których wymiar sprawiedliwości nie widzi oprawców, traktując ich jak ofiary wiedzione na pokuszenie lub egzekutorów zwyczajowego prawa, którym wolno gwałcić i zabijać w obronie honoru rodziny, którym wolno się zabawić, bo przecież sama chciała. W książce zagadką nie jest więc znalezienie zabójcy, ale motywacja pchająca do wymierzania sprawiedliwości w patriarchalnym świecie pełnym nierówności. Innymi słowy, Przyczynek do historii radości jest głośnym krzykiem w walce o godność kobiet.

Denemarková wytacza najcięższe działa, epatując licznymi opisami przemocy
i jednocześnie niemocy wymiaru sprawiedliwości, kiedy zastraszone kobiety racjonalizują doznane krzywdy, lub kiedy nie mogą już zeznawać. Jak na dłoni widzimy mechanizmy manipulacji i uwikłania nieletnich, z których najinteligentniejsze same stają się propagatorkami złowrogiego procederu. W takiej sytuacji musi znaleźć się ktoś, kto rozumie rozgrywający się dramat i odegra rolę karzącej ręki sprawiedliwości.

Pomysł wymierzenia kary za krzywdę kobiet, której nikt nie chce dostrzec, czytelnicy mieli okazję spotkać przed kilku laty np. w twórczości Harukiego Murakamiego. Jednakże w odróżnieniu od 1Q84 w Przyczynku… nie ma niczego ważniejszego. Potrzeba walki o sprawiedliwość wybrzmiewa u Denemarkovej jeszcze mocniej niż we wcześniejszym dwuwątkowym Koboldzie (recenzja znajduje się tutaj).

Powieść cechuje bogaty i staranny język, gęsty od skojarzeń
i odniesień intertekstualnych, a także zaskakujący nowatorstwem fraz.

Powieść cechuje bogaty i staranny język, gęsty od skojarzeń i odniesień intertekstualnych, a także zaskakujący nowatorstwem fraz. Zwraca uwagę przewijający się motyw ptaków, do których autorka porównuje kobiety. Niewielu
z nich, niestety, dane było stać się wolnymi jak jaskółki — uważne obserwatorki ludzkiego życia.

Przyczynek do historii radości jest trudną lekturą. Jej obszerność i powtarzana dosadność może powodować zmęczenie, gdyż bardzo wcześnie czytelnik poznaje główne przesłanie. Denemarková nie odpuszcza jednak do samego końca. Ostatnia część, trzydziestostronicowy dodatek, to wykład włożony w usta jednej z mścicielek. W nim autorka przekonuje, że źródłem patriarchalnego myślenia jest mentalność nawet najświatlejszych z nas.

1 wszystkie cytaty pochodzą z omawianej książki.