Przeskocz do treści

Sztuka Wicekrólestwa Peru w Muzeum Narodowym we Wrocławiu

Oglądamy dobro narodowe Peru, informuje już na początku oprowadzania kuratorka wystawy pani Justyna Guze. To kolejna wystawa w Muzeum Narodowym we Wrocławiu — Sztuka Wicekrólestwa Peru (tutaj). Przyjechała z Limy, najpierw goszcząc w Warszawie.

Już sam początek mocno oddziałuje. Mijamy model statku Santa Maria z pierwszej wyprawy Kolumba, starodruki map, a następnie, wypełniającą niemal całą ścianę, rycinę Ameryki Południowej pokazującą ogromny obszar kolonii hiszpańskiej. Ranga wicekrólestwa świadczyła o roli tego podbit ego obszaru dla imperium hiszpańskiego. Cóż, El Dorado. Stąd już tylko kilka kroków do kolejnego pomieszczenia, gdzie oczom widza ukazuje się początek kolekcji należącej do rodziny Barbosa-Stern.

To wspaniałe uczucie przechadzać się wzdłuż ścian, które jeszcze niedawno przykrywały eksponaty Manieryzmu wrocławskiego (relacja), a wcześniej Mody na Cranacha (relacja). Dzisiaj bordowa tkanina na przepierzeniach w pomieszczeniach na parterze gości obrazy dawnych mieszkańców Peru, a gabloty wypełnia ich rękodzieło.

Siłą tej wystawy jest złamanie kanonu myślenia europejskiego odbiorcy sztuki. Malarstwo w naszym rozumieniu do Ameryki Południowej zawitało wraz
z konkwistą. Miejscowi artyści kopiowali masowo importowane ryciny w postaci obrazów. Naśladowcy? Tylko pozornie. Uczono się wzorów europejskich, skupiając się głównie na tematyce religijnej. Za wojskiem i władzą administracyjną przybyli wielebni inkwizytorzy. Ostrożniej więc korzystać ze sprawdzonych wzorów. A my, zwiedzający, możemy porównać ryciny niderlandzkich mistrzów z ich olejnymi odzwierciedleniami.

Obrazy wykorzystywano do chrystianizacji miejscowej ludności. Próby wyjaśnienia pojęcia boga w trzech osobach bywały czasem bardzo karkołomne.
I konsekwentnie stosowane1.

 

 

 

 

 

 

 

Nie obeszło się też bez polityki. Miedzioryt z początku XVII w. Spowiedź Inki , jeden
z najcenniejszych eksponatów, symbolizuje poddanie się inkaskiej arystokracji władzy Kościoła. Przyjrzyjcie się, jak odzwierciedlono treść jego spowiedzi. Tuż obok pokazano inny rodzynek — kadzielnicę w formie pancernika.

Obrazy urzekają bogactwem łączenia elementów kultury europejskiej z miejscową tradycją, która czerpie z politeizmu czasów przed Kolumbem, głównie Inków. Matka Boska odziana jest w bogato zdobione suknie, wyszywane złotą nicią. Ozdoby
z motywów roślinnych nawiązują do wcześniejszych wierzeń. Co ciekawe rzeźby Maryi przyozdabiano tkaniną i specjalnie do tego celu wykonanymi srebrnymi koronami. Ich dwa osiemnastowieczne srebrne egzemplarze można podziwiać
w jednej z sal.

Wystawę wieńczą obrazy z początków Republiki Peru, a więc o swobodniejszej formie i treści. W tym momencie poczułem zawód — ekspozycja nie pokazuje bogatej ilustracji postaci i stylu życia ówczesnych mieszkańców. Zapewne oczekiwałem dzieł podobnych do obrazu Ostatnia wieczerza Diego de la Puente wystawionego w klasztorze św. Franciszka w Limie. Siedemnastowieczny malarz dał apostołom twarze swoich sąsiadów, a na stole czekały pokarmy spożywane na co dzień przez Peruwiańczyków. Widać, nie można mieć wszystkiego, ale i tak jest na czym zawiesić oko.

1 Prezentowane dzieła: Miedzioryt „Trójca Święta", Jacques Granthomme II, XVI/XVII w. Obraz „Trójca Święta", Cuzco, XVIII w. Kolekcja Barbosa-Stern. Wystawa czasowa, Muz. Narodowe we Wrocławiu.

Zobacz relacje z innych wystaw: 1. Moda na Cranacha, 2. Manieryzm wrocławski, 3. Sztuka druku, 4. Migracje, 5. Grupa Krakowska 1932-1937.