Przeskocz do treści

Hervé le Tellier o „szczęśliwej” rodzinie

Hervé le Tellier, Wszystkie szczęśliwe rodziny (franc.: Toutes les familles heureuses), tłum. Wiktor Dłuski, Wydawnictwo Filtry, Warszawa, 2023.

Hervé le Tellier już w pierwszym akapicie ustawia atmosferę książki — słodko nie będzie. W tej autobiograficznej opowieści nie chodzi o kalendarium przeszłości. Rzecz w skazie wyniesionej przez młodego człowieka z toksycznego domu.

Jeden z rozdziałów autor zaczyna cytatem z Jean-Paul Sartre’a opisującego analogiczny okres swojego życia: „Z braku dokładniejszych informacji nikt, poczynając ode mnie, nie wiedział, po jaką cholerę przyszedłem na świat”. Wszystkie szczęśliwe rodziny to opowieść gorzka, niepozostawiająca suchej nitki na nikim z rodziny. W pewnym  momencie zacząłem się zastanawiać nad celem wydania tej książki. Czy uznany pisarz napisał ją dla pieniędzy, wiedząc, że sława, którą przyniosła mu Anomalia (Nagroda Goncourtów), sprawi, że ludzie kupią jego kolejny tekst? Czy może wreszcie postanowił się uwolnić od ciążącego mu brzemienia obojętności w domu rodzinnym i despotyzmu matki, a pozwolił sobie na to dopiero wiedząc, że ona tej książki już nie przeczyta? Tak właśnie ostrożnie kończy swoją opowieść, wierząc, że nikogo ona nie dotknie, skoro opisywane w niej postaci już nie żyją lub ich stan zdrowia nie pozwoli na jej lekturę.

[…] rodzina składa się z nielicznymi wyjątkami z czarnych charakterów, a zrozumienia należy szukać u innych. To obraz jednostronny, odmienny od tego, jaki w swoich wspomnieniach z przeszłości przedstawiała niedawna laureatka Nagrody Nobla Annie Ernaux.

Narracja podkreśla niszczący sposób wychowania, w którym królują gra pozorów, omijanie niewygodnych tematów oraz bezdyskusyjne postępowanie według jednej objawionej prawdy. Wymaganie bezwzględnego posłuchu, karanie za sprzeciw, drobiazgowe rozliczanie się ze wszystkiego dopełniają obrazu rzeczywistości odmalowanej w książce. Wówczas tylko ucieczka z domu i skazanie się na banicję pozwolą na wyrwanie się z matni. Taki właśnie widok wyłania się ze snutej opowieści, w której rodzina składa się z nielicznymi wyjątkami z czarnych charakterów, a zrozumienia należy szukać u innych. To obraz jednostronny, odmienny od tego, jaki w swoich wspomnieniach z przeszłości przedstawiała niedawna laureatka Nagrody Nobla Annie Ernaux. Jej opowieść zamieszczona
w utworach Miejsce i Pewna kobieta w nie szczędzi rodzicom krytycyzmu, pokazuje jednak ich ciepło i swoiste pojmowanie dobra. Wszystkie szczęśliwe rodziny uśmiech na twarzy mają jedynie przyklejony, co znakomicie odzwierciedla rysunek na okładce.

Książkę warto przeczytać dla jej stylu, starannego, z ciekawymi tropami stylistycznymi, sarkastycznego, lecz panującego nad złośliwością. Jej temat jednak nie jest nowy i z tego punktu widzenia może wydać się nużąca i powtarzalna.