Drago Jančar, Widziałem ją tej nocy (słow.: To noč sem jo videl), tłum. Joanna Pomorska, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec, 2014 r.
Ona, ideał kobiety i człowieka, nagle znika. Pięć osób zdaje swoją relację, odkrywając fakty, swoje wyobrażenia, emocje i oczekiwania. W tle miłość, wojna, przemoc
i nadzieja.
Drago Jančar napisał powieść zaczynającą się znakomicie. Wartko zmieniające się wydarzenia odzwierciedlają gwałtowność uczucia rosnącego pomiędzy bohaterami. Potem tempo staje się jednostajne i powtarzalne jak monotonne jest oczekiwanie matki na powrót córki. W kolejnych rozdziałach pojawiają się niepewność i strach, niedowierzanie oraz przeszłość, której wstyd spojrzeć w oczy.
Tytułowa ona to córka bogatego przedsiębiorcy wydana za nie mniej majętnego pisarza i fabrykanta. Poznajemy ją w późnych latach trzydziestych mieszkającą
w Słowenii stanowiącej część Królestwa Jugosławii. Jest kobietą sięgającą tam, gdzie chce, nie pytając nikogo o zdanie. Jej zdolność zjednywania sobie ludzi sprawia, że czuje się kochana i uwielbiana. Jednym słowem piękna, młoda, bogata i inteligentna. Szczęśliwa.
Rozdział otwierający powieść uważam za zdecydowanie najlepszy. To wspaniały pean o miłości i oddaniu, o bólu decyzji, których się żałuje i niespełnieniu, o cierpieniu po stracie i niegasnącej nadziei. Pozostałe relacje, choć ważne dla całości kompozycji, wydają mi się za długie.
Obraz Veroniki otwiera się przed czytającymi w relacjach pięciu osób z jej otoczenia w różny sposób z nią związanych. Opowieści te układają się w jej subiektywny obraz, postrzępiony i fragmentaryczny. Widać, że nikt nie znał jej dogłębnie, że przed każdą z osób ukryła swoją cząstkę. Czytając powieść do końca, odnosimy wrażenie, że znamy jej losy, chociaż ona sama wciąż pozostaje za mgłą. Więcej dowiedzieć się możemy o tych, którzy poczuli potrzebę, aby o niej opowiedzieć. Relacje znacznie różnią się treścią i charakterem. Otwiera je relacja kochanka, któremu tylko oficerski honor pozwala znieść porzucenie, ale myśl o utraconej miłości nigdy go nie opuszcza, dodając nadziei i wiary w przetrwanie wojny i niewoli u jej schyłku. Opowieść matki symbolizuje nigdy niegasnącą wiarę w powrót najbliższych do domu, zaprzyjaźnionego oficera Wehrmachtu — strach przed podejrzeniami
o zbrodnie i zburzenie spokoju w nowej, układającej się powojennej rzeczywistości. Wierna służąca uwielbiająca swoją panią nie rozumie, dlaczego stało się to, co się wydarzyło, a pracownik folwarczny po latach ubolewa, że nie rozumiał konsekwencji swojego zachowania. Wyznania te łączy jednak jedno. Wszyscy są skażeni wojną i towarzyszącą jej przemocą. Bez względu na to, po której stali stronie, okazali się ofiarami na umyśle i emocjach. W taki sposób Drago Jančar buduje obraz wojny — czasu, w którym wina nie przesądza
o karze, a zasługi o nagrodzie.
Rozdział otwierający powieść uważam za zdecydowanie najlepszy. To wspaniały pean o miłości i oddaniu, o bólu decyzji, których się żałuje i niespełnieniu,
o cierpieniu po stracie i niegasnącej nadziei. Pozostałe relacje, choć ważne dla całości kompozycji, wydały mi się za długie i przegadane, a powtórzenia w części finałowej, mimo że zapewne miały odzwierciedlać styl opowiadającego, wręcz irytowały.
Antywojenna powieść Drago Jančara skupia się na jednostce. Pokazuje, że każdy uczestnik konfliktu staje się jego ofiarą. Z tego punktu widzenia odbieram ją jako jedną z wielu.