Przeskocz do treści

Denisa Fulmeková, Agáta

Denisa Fulmeková, Agáta (słow. Agáta), przekład: Olga Stawińska, Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław, 2022.

Fabuła książki Fulmekovej oceniana z punktu widzenia Agáty, głównej bohaterki to powieść o naiwności. Gdy wspiąć się kilka poziomów wyżej i spojrzeć z lotu ptaka na społeczeństwo, w którym żyła tytułowa postać, wnioski nasuną się zgoła inne.

Wyobraźmy więc sobie samotnie żyjącą na wiejskim uboczu kobietę, której męża nigdy nie ma w domu, a jeśli już się pojawia, wówczas zabiera żonę do swojej kamienicy w pobliskim miasteczku. Dopełnijmy obrazu jej ziołoleczniczą wiedzą i zdolnościami przywracania mieszkańców wioski do zdrowia, choć raczej niechętnie wykorzystywaną. Zobaczmy jej sąsiadów, biednych i bogatych, którzy winę za niepowodzenia przypisują innym. Nie powinien wreszcie ujść naszemu wzrokowi nowy proboszcz, który bardzo stara się przypodobać biskupowi, tym bardziej że musi zmazać niemoralną skazę plamiącą jego sumienie, a zwierzchnik nie akceptuje fuszerki. Nie należy też zapomnieć o czasie akcji: wiek siedemnasty.

Fulmeková buduje obraz małej wioskowej społeczności, celnie prezentując przeciwstawieństwa. […] Plan pierwszy stopniowo dominuje machiaweliczny sposób zarządzania nieświadomą niczego społecznością. To niemal podręcznikowy opis metody „Dziel i rządź, manipuluj i kłam”. Na końcu wreszcie, niczym wisienka na torcie obłudy stoi nieświadoma niczego kobieta.

Akcja powieści rozwija się w kotle typowo ludzkich namiętności, a czytając, dość szybko wyczuwamy, że to nie może się dobrze skończyć. Umiejętnie budowana atmosfera wydarzeń stanowi wyraźny walor utworu — gęstnieje z każdym kolejnym rozdziałem. Na wielu stronach aż chciałoby się krzyknąć: Nie! Nie idź tam, nie rób tego, nie mów o tym! Choć coraz trudniej uwierzyć w happy end, odwracamy następną kartkę z rosnącym zainteresowaniem, wierząc, że nagle wyląduje rycerz na białym koniu.

Fulmeková buduje obraz małej wioskowej społeczności, celnie prezentując przeciwstawieństwa. Słowacy niechętnym okiem patrzą na Węgrów, biedni na bogatych, leniwi na pracowitych, a miastowi ostentacyjnie lekceważą mieszkańców wsi. To wszystko stanowi jednak tło. Plan pierwszy stopniowo dominuje machiaweliczny sposób zarządzania nieświadomą niczego społecznością. Na końcu wreszcie, niczym wisienka na torcie obłudy stoi nieświadoma niczego kobieta, upokorzona i oskarżona o czary, by pan, wójt i pleban mogli się wykazać w walce o czystość wiary i życia społecznego. Autorka pisze oszczędnie, nie epatując przemocą i nie krzycząc. Ot, zgroza pojawia się zupełnie naturalnie.

W umiejętnie budowanym nastroju narastającego niebezpieczeństwa oraz oszczędnym stylu stopniowo coraz głębiej wbijającym w fotel upatruję głównych walorów tego stu kilkudziesięciostronicowego utworu. Patrząc nań z punktu widzenia wymowy społecznej, zastanawiam się, czy Fulmeková zaskarbiła sobie „atencję” części publiczności podobną do tej, którą co bardziej konserwatywni rodacy obdarzyli Olgę Tokarczuk po publikacji Ksiąg Jakubowych.