Przeskocz do treści

Miljenko Jergović, Nadprzyrodzony wyraz jego rąk

Miljenko Jergović, Nadprzyrodzony wyraz jego rąk (chorw.: Nezemaljski zraz njegovih ruku), tłum. Miłosz Waligórski, Wydawnictwo Akademickie Sedno, Warszawa, 2022.

Miljenko Jergović znów zanurza się literacko w Sarajewie. Tym razem opisuje miasto sprzed ponad stu lat, sięgając do zamachu na następcę tronu Cesarstwa Austro-Węgierskiego Franciszka Ferdynanda w czerwcu 1914 roku. Puszczając wodze wyobraźni, w ośmiu układających się w całość esejach oraz wieńczącej zbiór fabule próbuje dociec przyczyn tego brzemiennego w skutki wydarzenia, sięgając tam, gdzie nie każdemu przyszłoby do głowy, aby szukać.

Jergović buduje całą fabułę, snując przypuszczenia
o możliwym przebiegu wypadków. Przedstawia postaci znane
i zapomniane, starając się zrozumieć, dlaczego znalazły się na drodze Historii, co czuły i myślały.

Autor przywołuje podstawowe fakty związane z opisywanym wydarzeniem, sięga do szerokiego otoczenia historyczno-społecznego, a następnie zaprasza na scenę osoby dramatu, dopowiadając to, o czym milczą dokumenty. Mylilibyśmy się jednak, sądząc, że skupi się na głównym wykonawcy Gawriło Principie. Jergović buduje całą fabułę, snując przypuszczenia o możliwym przebiegu wypadków. Przedstawia postaci znane i zapomniane, starając się zrozumieć, dlaczego znalazły się na drodze Historii, co czuły i myślały oraz dlaczego, jeśli uczestniczyły w przygotowaniach, podjęły taką decyzję. Odnosiłem wrażenie, że dla pisarza ważniejsze stały się ich przeżycia niż polityczne skutki ich działań. Narrator opowieści sprzyja zamachowcom — wszak nie podnieśli ręki na człowieka, ale na uzurpatora.

Snując wizje różnego możliwego przebiegu wydarzeń, narracja przeskakuje pomiędzy polityką i literaturą. Zabieg to nietrudny, bohaterami bowiem są często ci sami ludzie, poeci, którzy nie tylko piórem chcą zmienić świat. Obok kilku mniej lub bardziej znanych, ale również dziś zapomnianych postaci pojawiają się Ivo Andrić, niespełniony autor wierszy, a z drugiej strony wspaniały prozaik (laureat literackiej nagrody Nobla w 1961 roku), czy też Tin Ujević, wyjątkowy poeta i autor nieistniejącej, ale owianej legendą powieści
o Sarajewie u progu Wielkiej Wojny. O tej ostatniej zafascynowany nią Jergović pisał już wcześniej, albo raczej… napisał ją sam, tytułując swój utwór zgodnie z domniemanymi intencjami Ujevicia (patrz: Bębny nocy. Studium).

W ostatniej części zbioru fabularyzowana historia ustępuje miejsca fikcji. Narrator prowadzi czytelnika przez sarajewskie ulice po zamachu, kiedy społeczeństwo postanowiło znaleźć winnych i ich ukarać. Podobnie do wspomnianych wcześniej Bębnów nocy i tomu opowiadań Sarajewskie Marlboro (tutaj przeczytasz) w tekście pojawia się przesłanie, że narodowościowa mieszanka bośniacka wybucha tylko wówczas, gdy ktoś z zewnątrz podpali lont. Dla samego autora stolica Bośni
i Hercegowiny, jego rodzinne miasto wydaje się najważniejszym miejscem na świecie nie tylko dlatego, że było świadkiem znamiennych historycznych wydarzeń, ale głównie z uwagi na to, że to jego świat, a historia miasta wciąż się powtarza, wpływając nieoczekiwanie na życie mieszkańców (patrz też Mama Leone i inne opowiadania).

Lekturę tomu kilkakrotnie przerywałem, chcąc sięgnąć do innych źródeł, w tym samego Jergovicia, aby pójść tropem rozważań autora. Tym samym pisarz wsunął mi do rąk jedną z najważniejszych powieści o Bałkanach, którą już kiedyś czytałem, ale dziś chcę poznać na nowo — Most na Drinie już spogląda z półki.