Przeskocz do treści

Green Vélo: ze Stalowej Woli do Zwierzyńca

Na szlaku Green Vélo wzdłuż jego południowego odcinka zaprojektowano skrót dla tych, którzy nie planują wjeżdżać w jego najbardziej górzystą część. Oznacza to, że fragment prowadzący przez województwo podkarpackie można ominąć, korzystając z odnogi oznaczonej symbolem 301 łączącej na głównej trasie położony na Roztoczu Zwierzyniec (woj. lubelskie) na wschodzie ze wsią Wołoszyny (kilka kilometrów na wschód od Stalowej Woli) na zachodzie. Do obydwu wymienionych miejscowości lub w ich okolice można dotrzeć koleją.

Omawiany odcinek był jedynym pozostałym mi do przejechania fragmentem szlaku, należało więc tylko zaplanować i wyruszyć. Trasa liczy ok. 90 km, postanowiłem więc rozłożyć ją na dwa dni (w rzeczywistości: półtora) tak, aby spokojnie ją pokonać, mając też czas na ewentualne boczne wycieczki. Jechałem w kierunku wschodnim w stronę Roztocza. Plan był następujący: docieram koleją do Stalowej Woli i po zwiedzeniu miasta kontynuuję podróż rowerem z noclegiem po kilkudziesięciu kilometrach. Kolejnego dnia mam czas na Biłgoraj, a po dotarciu do mety
w Zwierzyńcu dodatkowo włóczę się po okolicy.

Wyjeżdżając pociągiem rano z Wrocławia, osiąga się Stalową Wolę wczesnym popołudniem, przesiadając się tylko raz — w Rzeszowie (istnieje również bezpośrednie połączenie z Wrocławia, dojeżdża się jednak wieczorem, co nie odpowiadało moim zamierzeniom).
W mieście zwróciły moją uwagę dwa obiekty sakralne: barokowy kościół p.w. NMP z klasztorem oraz drewniana świątynia p.w. św. Floriana znajdująca się w jednym ze wschodnich osiedli. To budowla została wzniesiona na początku XIX w. w miejscowości Stany i następnie przeniesiona do Stalowej Woli w 1943 r., gdzie zyskała nowego patrona.

Opuszczając miasto, podążamy niebieskim szlakiem rowerowym, przejeżdżamy mostem drogowym nad stosunkowo szeroko rozlanym Sanem i po kilku kilometrach w miejscowości Pysznica docieramy na Green Vélo (patrz: Z Końskich do Przemyśla), skręcając na południe (w prawo). Zbliżając się do rozwidlenia szlaków, mijamy kolejne wsie stanowiące niemal jednolity ciąg zabudowań. W kilku z nich można dostrzec niewielkie drewniane kościółki. Rozwidlenie szlaków następuje
w miejscowości Czekaj: na prawo wiedzie główny trakt, my odbijamy w lewo (301), rozpoczynając przejazd  wariantową częścią trasy. Znaki prowadzą drogami asfaltowymi przez niewielkie wsie. Trzeba uważać w Hucie Deręgowskiej i na skrzyżowaniu skręcić ostro w prawo w remontowaną (maj 2023 r.) asfaltówkę. Droga jest zamknięta dla samochodów, rowerem jednak można swobodnie przejechać, co pokazują okoliczni mieszkańcy. Wokół cisza, spokój, szum wiatru i gdzieniegdzie klekoczące bociany. Trasa wiedzie dalej przez pola
i las, mijając kilka miejscowości. Na nocleg wybrałem agroturystykę w Ciosmach. To kilka pokoi gościnnych położonych ponad sklepem spożywczym. Uwaga: położenie wioski cechuje bardzo słaby zasięg telefonii komórkowej (ja mogłem co najwyżej wysyłać wiadomości tekstowe; o rozmowie telefonicznej czy Internecie mobilnym należy zapomnieć),
a gospodarze nie udostępniają sieci lokalnej (WiFi).

Rześki ranek rozpocząłem żwawym kręceniem pedałami, by ok. godz. 10. znaleźć się w Biłgoraju. Dobór świątyń do zwiedzenia pozostawiam Wam, uwagę chciałbym zwrócić na trzy inne, różne w charakterze aspekty. Cmentarz żydowski będący jednocześnie miejscem martyrologii mieszkańców miejscowej gminy żydowskiej gromadzi kilkadziesiąt macew i jest na bieżąco pielęgnowany. Płyty nagrobne sięgające nawet XVIII w. są w większości dobrze zachowane,
a służby miejskie nie pozwalają, by obiekt zarósł trawą. Uwagę zwraca również Muzeum Regionalne zlokalizowane w kilku miejscach. Warto poświęcić czas szczególnie domowi tkaczy — w przeszłości miasto było silnym ośrodkiem w tej dziedzinie. I wreszcie prospołeczna akcja uświadamiająca zagrożenia związane
z posługiwaniem się telefonem komórkowym
z jednoczesnym uczestniczeniem w ruchu ulicznym. Gdyby Wasz rower wymagał naprawy lub uzupełnienia w osprzęt, polecam sklep i serwis przy ul. Tarnogrodzkiej (tuż przy kościelnej dzwonnicy). Uczynny właściciel pomógł mi bez wahania w drobnym kłopocie, nie żądając zapłaty i nie pytając, czy w zamian coś u niego kupię (nabyłem zamknięcie do roweru).

Dalszy przejazd do Zwierzyńca biegnie asfaltową szosą przez las długimi, prostymi odcinkami. Słoneczna pogoda sprawiała, że chciało się jechać, jechać, jechać. Po drodze warto zatrzymać się na cmentarzu w miejscowości Sochy kilka kilometrów przed połączeniem szlaków. Białe krzyże zwracają uwagę już z drogi. To miejsce pochówku mieszkańców wsi zamordowanych przez hitlerowców
w czasie odwetowej pacyfikacji wsi
1. czerwca 1943 r.

Po zainstalowaniu się na nocleg udałem się zachodnim brzegiem rzeki Wieprz w stronę Szczebrzeszyna, by pomiędzy Turzyńcem i Topólczą znaleźć przeprawę na przeciwległy brzeg i wzdłuż Green Vélo (patrz: Z Przemyśla do Białegostoku) wrócić do Zwierzyńca na obiad z pierogami jako przystawką, po której podano pstrąga z warzywami. Przełykanie ułatwiał złocisty napój
z odległego o zaledwie pięćset metrów browaru. Później pozostał już tylko wieczorny spacer przez park oraz rzut oka na dawne zabudowania dworskie Zamojskich. Następnego ranka odjeżdżający
z pobliskiej stacji pociąg zabrał mnie do domu.