Przeskocz do treści

Haruki Murakami, Porzucenie kota. Wspomnienie o ojcu

Haruki Murakami, Porzucenie kota. Wspomnienie o ojcu (jap.: Neko o suteru. Chichioya ni tsuite kataru toki), tłum. Anna Zielińska-Elliott, Wydawnictwo Muza, Warszawa, 2022.

Scena z dzieciństwa o beztroskim wywiezieniu kota z dala od domu, by już nie wrócił, staje się punktem wyjścia do opowieści o ojcu. Historia to monotonna, jakby autor chciał wyrzucić ją na papier i mieć już to za sobą.

Murakami opowiada. Przywołuje wydarzenia z przeszłości i analizuje ich wpływ na późniejsze decyzje i zachowania swojego ojca. Przeplata przy tym wątki, z których dwa zajmują najwięcej miejsca. To zamiłowanie bohatera opowieści do poezji oraz jego przeżycia wojenne. W tym pierwszym przypadku teza o potrzebie ekspresji
w formie haiku powtarzana jest kilkukrotne. Odniosłem wrażenie, że to próba przekonania czytających, na siłę, o zamiłowaniach i wrażliwości kogoś, kto zachowywał się agresywnie w stosunku do najbliższych. Może to skutki przeżyć wojennych, przede wszystkim wojny japońsko-chińskiej, kiedy to protagonista opowieści służył w armii najeźdźcy? Tego nie jesteśmy pewni. Wiemy jednakże, że narracja fabuły ma nas przekonać, że Chiaki Murakami służący w jednostkach wspierających armię nie brał udziału w bezpośrednich najazdach wojsk Kraju Kwitnącej Wiśni na kolejne chińskie miasta oraz w bezpardonowym traktowaniu zwyciężonych. Z tekstu przebija jednak niepewność i nawet przytoczenie moralnego odrzucenia przywoływanej w ojcowskich wspomnieniach sceny egzekucji jeńca nie rozwiewa wątpliwości.

Zawartość tej niemal mieszczącej się w dłoniach książeczki budzi u mnie poczucie zawodu. Brak w niej subtelności, której oczekiwałbym od mistrza pióra.

Zaskakuje mnie podejście autora do zbrodni wojennych armii japońskiej dokonywanych w czasie inwazji na Kraj Środka. Postawę agresorów w czasie rzezi nankińskiej, kiedy zamordowano kilkaset tysięcy ludzi, głównie cywilów, Murakami nazywa „wielką walecznością i wyjątkowym entuzjazmem”. Czy to chęć niedotykania chronionego tabu? Przyznanie kilkadziesiąt stron dalej, że powszechną praktyką armii cesarza Japonii było zabijanie jeńców, nie poprawia złego wrażenia. Autor wie, że jest czytany globalnie, a przez to może kształtować opinie milionów czytelników również poza krajem rodzinnym. Trudno mi zatem zaakceptować takie podejście, nawet jeżeli wezmę pod uwagę czynnik kulturowy.

Zawartość tej niemal mieszczącej się w dłoniach książeczki budzi u mnie poczucie zawodu. Brak w niej subtelności, której oczekiwałbym od mistrza pióra. Nawet na końcu pojawiają się stwierdzenia wprost, jak gdyby autor nie ufał uważności czytających. Porzucenie kota to propozycja dla fanów pisarza. Ja nim nie jestem
i lektura omawianej książki tego nie zmieni.