Przeskocz do treści

Małgorzata Rejmer, Błoto słodsze niż miód. Głosy komunistycznej Albanii

Małgorzata Rejmer, Błoto słodsze niż miód. Głosy komunistycznej Albanii, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec, 2018.

Albania w uścisku reżimu Envera Hoxhy. Czy Małgorzata Rejmer powiedziała coś, czego nie wiemy? To zależy, kto czyta.

Autorka relacjonuje opowieści Albańczyków, którzy wracają wspomnieniami do czterech dekad zniewolenia w kraju, w którym „reżim mógł wszystko”1. Jednocześnie w 2016 r. „aż 45% Albańczyków widzi w Enverze Hoxhy wybitnego polityka i dobrego gospodarza”. Czytelnik poznaje Albanię, w której państwo decydowało
o codziennym dniu każdego, Albanię skrajnej biedy, Albanię terroru
i wszechobecnego strachu, kiedy to nierozważna wypowiedź narażała mówiącego na wieloletnie więzienie lub obóz ciężkiej pracy, a rodzinę na internowanie „na końcu świata” i łatkę wroga ludu, co oznaczało jeszcze większą biedę i całkowity ostracyzm w zastraszonej społeczności.

Bez wątpienia poziom emocji należy zawdzięczać starannemu językowi i naturalności wypowiedzi, bez egzaltacji, bez epatowania okrucieństwem. Na chłodno.

Każdy rozdział zawiera osobną historię. To opowiadania o zniszczonym życiu, utracie godności i rodziny, bezwzględności katów oraz o cudzie śmierci satrapy po czterdziestu latach samodzierżawia. Małgorzata Rejmer przedstawia swoich bohaterów bez komentarza; poznajemy ich przez pryzmat przeżyć, o których sami opowiadają. Te historie budziły we mnie skrajne emocje, od zgrozy, gdy czytałem
o okrucieństwie i hipokryzji, z jakimi niszczono ludzi, poprzez podziw wobec tych, którzy decydowali się na radykalne działania wbrew reżimowi. Czułem też smutek, śledząc niezrozumienie sytej Europy stygmatyzującej uciekinierów, widząc pogodzenie z losem większości ciemiężonych oraz poczucie niesprawiedliwości, że dawni oprawcy z podniesionym czołem mijają ich dziś na ulicy. Dzieliłem też ich radość z odbudowanego życia w postreżimowym okresie. Bez wątpienia poziom emocji należy zawdzięczać starannemu językowi i naturalności wypowiedzi, bez egzaltacji, bez epatowania okrucieństwem, na chłodno, tym ostatnim przypominając Księgę szeptów (recenzja — tutaj).

Stawiałem sobie pytanie, czy zostanę istotnie zaskoczony czymś, co znajdę w reportażu. Fundamentalnie — nie, ale…

Czytając Błoto słodsze niż miód. Głosy komunistycznej Albanii, stawiałem sobie pytanie, którym rozpocząłem niniejszy tekst. Czy jako dwudziestokilkulatek w momencie przełomu w 1989 r.  zostanę istotnie zaskoczony czymś, co znajdę w reportażu? Fundamentalnie — nie, ale… Z czasów słusznie minionych pamiętam dowcip o tym, że Polska była najweselszym barakiem w obozie (krajów demokracji ludowej — przypomnienie skierowane do młodszych czytelników). Albania z całą pewnością leżała blisko przeciwnej strony skali. Kraj nie zaznał poststalinowskiej odwilży, lecz władze zacisnęły ludziom sznur wokół szyi jeszcze ciaśniej, całkowicie izolując od wszystkiego, co znajdowało się z drugiej strony granicznego drutu kolczastego. Właśnie ta analogia do wciąż istniejącego porządku w Korei Północnej (formalnie: Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej) szerzej otwierała oczy.

Przedstawiciele różnych pokoleń w inny sposób odbiorą lekturę reportażu, od smakowania pióra poprzez szukanie potwierdzeń własnych wspomnień aż do poznania życia, które jeszcze niedawno i tak blisko było rzeczywistością. Ku przestrodze.

1 wszystkie cytaty pochodzą z omawianej książki.

Przeczytaj też recenzję reportażu Joanny Szyndler Kuba-Miami. Ucieczki i powroty.