Haruki Murakami, Pierwsza osoba liczby pojedynczej (jap. w transkrypcji łac.: Ichininshō tansū), tłum. Anna Zielińska-Elliott, Wyd. Muza S.A., Warszawa, 2020.
Haruki Murakami w najnowszym tomie zebrał osiem opowiadań. To stonowane
i często nostalgiczne teksty, które wiele łączy. Murakami przeplata w nich świat realny z wyobrażonym, często pozwalając czytającym domyślać się, gdzie autor postawił granicę.
Najbardziej utkwiło mi w pamięci opowiadanie Charlie Parker Plays Bossa Nova. Stanisław Lem w zbiorze „Doskonała próżnia” zamieścił recenzje nieistniejących książek. Z kolei, narrator tego tekstu wspomina swoją opublikowaną opinię
o nieistniejącej płycie, tej tytułowej i w dodatku nagranej kilka lat po śmierci mistrza saksofonu. Najlepsze zaczyna się wtedy, gdy wytwór swojej fantazji po latach odnajduje na regale pewnego sklepu płytowego. Motyw niewyjaśnionej nadnaturalnej zagadki pojawia się również w tekście Wyznanie Małpy z Shinagawy oraz w podlanej egzystencjalną nutą Śmietance. Wyrażona w tej ostatniej zachęta do myślowego wychodzenia poza schemat swoim stopniem trudności przypominała mi nierozwiązaną zagadkę ze Śledztwa Stanisława Lema (tutaj).
Murakami przeplata motywy losu, samotności, nieszczęśliwej miłości i śmierci […]. Narracja prowadzona jest powoli, bez zmiany tempa i nastroju, a kilka wątków powtarza się
w różnych miejscach w kilku tekstach […]. To sprawia, że opowiadania zlewają się i po kilku dniach od lektury bez przeglądnięcia zbioru nie potrafiłem przypomnieć sobie treści większości z nich.
W posłowiu autorka przekładu wyjaśnia znaczenie tytułu. Pisze, że Japończycy różnicują słowo „ja” (także „ty”) w zależności od mówiącego, kontekstu i rejestru językowego. To ważna uwaga, tym bardziej że polskie tłumaczenie gubi to zróżnicowanie. Z pewnością warto więc zacząć lekturę od ostatniej strony. Poszukiwanie w trakcie lektury różnic pomiędzy poszczególnymi „ja” może stanowić ciekawą intelektualną zabawę. Z podobnego powodu warto przyjrzeć się fonetycznemu łacińskiemu zapisowi tytułów trzeciego i czwartego opowiadania; polecam to szczególnie fanom filmu Między słowami w reżyserii Sofii Coppoli.
W opowiadaniach Murakami przeplata motywy losu, samotności, nieszczęśliwej miłości i śmierci, również samobójczej, co stanowi rzeczywisty problem mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni. Narracja prowadzona jest powoli, bez zmiany tempa i nastroju, a kilka wątków powtarza się w różnych miejscach w kilku tekstach, choć w mniej udany sposób, niż czyni to np. Yōko Ogawa w tomie Grobowa cisza, żałobny zgiełk. To sprawia, że opowiadania zlewają się i po kilku dniach od lektury bez przeglądnięcia zbioru nie potrafiłem przypomnieć sobie treści większości z nich. Zrozumiałem, dlaczego moje wcześniejsze podejście do twórczości Japończyka — przerwana lektura powieści Norwegian Wood — nie zakończyło się powodzeniem. To nie mój klimat?