Przeskocz do treści

Sándor Márai, Żar

Sándor Márai, Żar (węg.: A gyertyák csonkig égnek), tłum. Feliks Netz, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa, 2015.

Pisząc Żar, Sándor Márai przedstawia świat istniejący w duszy swojego bohatera, dojrzałego życiowo mężczyzny. Twardziela?

Stary generał o bardzo oschłym stylu bycia przygotowuje się na przyjęcie gościa. Służbie wydaje stosowne polecenia, a jego obcesowość niknie jedynie w obecności niani. Jego niani. Przybyszem okazuje się dawno niewidziany przyjaciel, a uczucie, które ich łączyło, pryncypialny armijny oficer zapamiętał jako przyjaźń tak silną, jaką tylko można sobie wyobrazić. Dość szybko wyczuwam, że nadchodzący wieczór nie zostanie wypełniony wspomnieniami starych, dobrych czasów, a gdy gospodarz stwierdza, że dziś gościowi odbierze prawdę, postanawiam nie przerywać lektury aż do ostatniej strony.

[Pisząc] Sándor Márai nie rozlał ani kropli. Każde zdanie, każde słowo znajduje swoje miejsce, podsycając żar emocji czytelnika odwracającego kolejne kartki.

Trójkąt miłosny. Ileż to razy o tym pisano! Jak wiele miejsca poświęcono sercowym rozterkom, zdradzie i niewierności! Ile wylano atramentu, opisując zmagania przyjaźni z pożądaniem! Sándor Márai nie rozlał ani kropli. Każde zdanie, każde słowo znajduje swoje miejsce, podsycając żar emocji czytelnika odwracającego kolejne kartki. Tytułowy żar, którego symbolem staje się tląca się w tle rozmowy ogniskowa czerwień kominka, wypełnia całą powieść. Żarliwa jest przyjaźń kadetów szkoły wojskowej, żarliwa miłość, którą obdarzają tę samą kobietę, żarliwość wreszcie towarzyszy wierności zasadom, które nagle jeden z nich łamie.

Spotkanie wypełnia egzystencjalny monolog gospodarza, który chce wiedzieć. Nie, czy został zdradzony — pyta o coś znacznie ważniejszego. O to, czy przez kilkadziesiąt lat żył w błędnym przekonaniu, kiedy to bezkompromisowe poczucie dumy i honoru kazały mu odrzucić naturalną przecież chęć rozmowy i dążenie do wyjaśnienia, do porozumienia. Wspomnienia nie są istotne, zdaje się twierdzić narrator, oznajmiając, że „pamięć w cudowny sposób wszystko przecedza”1, czym nawiązuje do Rozświetlonej jamy Blechera (tutaj). Istotne są fakty, a jeszcze bardziej ich przyczyny.

W swoistej spowiedzi życia włożonej w usta głównego bohatera Márai weryfikuje, co jest ważne, a co istotnym się tylko wydaje, krytykuje i pyta. Podobnie jak trzydzieści lat później Bernhard w Autobiogafiach, autor potępia bezduszne wzorce zimnego chowu, które niszczą osobowość młodego człowieka już na początku świadomego życia. Pisze o wolności, jaką czuje się, realizując marzenia oraz dając upust zainteresowaniom i woli oddychania pełną piersią. Nade wszystko jednak pisze
o tym, czym jest przyjaźń i dlaczego właśnie ona ma szansę być najsilniejszym
z uczuć. Wraca do tego kilkukrotnie.

Żar płynący z treści książki udziela się również czytelnikowi. Precyzja i dobór słów sprawiały, że mimo wielostronicowych wywodów i zanurzonych w nich powtórzeń czytałem jak urzeczony, a melodia budzącego się o świcie lasu przywołała grę Wojskiego na rogu, który to fragment do dzisiaj potrafię zacytować w całości. Porównania i symbolika kilkukrotnie kazały mi przerwać lekturę, gdy kręciłem głową z niedowierzaniem. Żar to bardzo smakowity kąsek na jeden-dwa wieczory. To lektura obowiązkowa również dzięki autorowi przekładu.

1 cytaty pochodzą z omawianej książki.