Przeskocz do treści

Henryk Worcell, Najtrudniejszy język świata

Zobacz film.

Henryk Worcell, Najtrudniejszy język świata, Wyd. Śląsk, Katowice, 1975.

„Odwróciła się i gwałtownie załkała. To śmieszne, żeby tak za Niemką płakać, ale czy ona jedna płakała”?* Henryk Worcell, a właściwie Tadeusz Kurtyka pozwala się odkryć na nowo. Wszyscy znamy niezapomniane Zaklęte rewiry oraz ich znakomitą ekranizację z główną rolą Marka Kondrata. Najtrudniejszy język świata, poprzez kilka opowiadań, przywołuje obraz relacji mieszkańców południowo-zachodniej Polski tuż po II Wojnie Światowej, tych mieszkających tam od lat oraz przybyszów.

Nowych wygnano z ich ojcowizny na Wschodzie, która teraz przeistoczyła się
w ZSRR. Wysłano ich precz, karząc znaleźć coś dla siebie na nowych ziemiach, odzyskanych. Przybywają do Kotliny Kłodzkiej i osiedlają się w gospodarstwach prowadzonych przez mieszkających tam Niemców. Niedługo już będą razem. Wszyscy wiedzą, że już niebawem przybysze będą u siebie, a niedawni niemieccy gospodarze załadują swój dobytek na wozy, którymi odjadą, musząc szukać nowego życia.

Prosto, ale zarazem sięgając niemal poza granice świadomości, Worcell zagląda do głębi dusz jednych i drugich. Najtrudniejszy język świata, niczym w lustrze, odbija dramat przeżyć, które przejawiają się we wzajemnych relacjach, sposobie spędzania czasu, dziecięcych zabawach.

Worcell opisuje codzienne życie Polaków i Niemców. Z pozoru błahe sceny układają się w złożoną pajęczynę relacji, niechęci i wrogości przeplatanych sympatią
i zażyłością. Niemieccy gospodarze utożsamiani są z całym złem wojny,
z okrucieństwami i śmiercią, z krzywdami zadanymi niemal każdej polskiej rodzinie. Jednocześnie pomiędzy tymi samymi ludźmi zawiązują się prywatne relacje,
w których chęć zemsty ustępuje zrozumieniu, sympatii, współczuciu. I tylko czasem, gdy poufałość zajdzie za daleko, podniesiony głos zwraca uwagę, kto jest kim
i przywraca dawne proporcje.

Prosto, ale zarazem sięgając niemal poza granice świadomości, Worcell zagląda do głębi dusz jednych i drugich. Najtrudniejszy język świata, niczym w lustrze, odbija dramat przeżyć, które przejawiają się we wzajemnych relacjach, sposobie spędzania czasu, dziecięcych zabawach. Uderzającą jest scena, kiedy dzieci niemieckich gospodarzy pracowicie budują kamienne miasteczko, by je potem całkowicie zniszczyć, symulując nalot dywanowy. Z drugiej strony tajona niechęć znajduje bogatą pożywkę, kiedy nowi mieszkańcy odnajdują zdjęcie sympatycznego niemieckiego gospodarza w mundurze na tle ofiar egzekucji, schowane „na pamiątkę razem z fotografiami pierwszej komunii”.

Czy opowiadania pozwalają zrozumieć poziom skomplikowania relacji Polaków
i Niemców na zachodzie Polski tuż po wojnie?** Najtrudniejszy język świata jest zapomnianym zbiorem opowiadań, jednak żywotność problemów i styl sprawiły, że czytałem je z wypiekami na twarzy***.

* cytaty pochodzą z opowiadań zawartych w omawianym tomie.

** Do natężenia stosunków nawiązuje również Olga Tokarczuk w powieści Prowadź swój pług przez kości umarłych (tutaj) i między innymi o tym też, jak sądzę, traktować będzie przygotowywana przez nią powieść (tutaj wywiad z Olgą Tokarczuk).

*** Przeczytaj też recenzję powieści Radki Denemarkovej Pieniądze od Hitlera.