Przeskocz do treści

Hiromi Kawakami, Niedźwiedzi bóg 2011

Hiromi Kawakami, Niedźwiedzi bóg 2011 (jap. w transkrypcji łac.: Kamisama 2011), tłum. Beata Kubiak Ho-Chi, wyd. Tajfuny, Warszawa, 2019.

Karolina Bednarz we wstępie do książki pisze, że „11 marca 2011 r. dzieli Japonię na przed i po”, a Niedźwiedzi bóg 2011 Hiromi Kawakami pozostaje „podstawą kanonu literatury po Fukushimie”.

Kto z nas, mieszkających tysiące kilometrów od Kraju Kwitnącej Wiśni zdaje sobie sprawę, co wydarzyło się 11 marca przed dziewięcioma laty na wschód od wybrzeży wyspy Honsiu i jakie wywołało skutki dla Japończyków? Rozpoczynaliśmy dzień, gdy w dalekowschodnie wczesne popołudnie trzęsienie Ziemi pod dnem Pacyfiku spowodowało falę tsunami, która zalała środkowe wybrzeże największej japońskiej wyspy, niszcząc po drodze wiele miejscowości i zabijając około 20 tysięcy ludzi oraz uszkadzając trzy działające wówczas reaktory Elektrowni Atomowej Fukushima nr 1. Skutek: substancje radioaktywne przedostały się do środowiska. Pomyślmy, jak to mogło wpłynąć na myślenie Japończyków, którzy zapewne nigdy nie zapomną bomb Little Boy i Fat Man.

Hiromi Kawakami w 1994 r. wydała krótkie opowiadanie Niedźwiedzi bóg. Sama historia jest banalna. Narrator lub narratorka wybiera się z niedźwiedziem na spacer. W bardzo oszczędny sposób na zaledwie kilku stronach autorka opisuje kilka godzin słonecznego dnia spędzonych nad rzeką z niedawno poznanym sąsiadem, niedźwiedziem symbolizującym kogoś obcego, kogoś spoza lokalnej społeczności. Pośród sielanki uderza z pozoru niewinna, lecz jakże symboliczna scena, kiedy do piknikujących podchodzi dwóch mężczyzn z dzieckiem, które przez chwilę szarpie i kopie przybysza przy całkowitej bierności opiekunów. Natychmiast przypomniałem sobie kilka reportaży Karoliny Bednarz zawartych w tomie Kwiaty
w pudełku. Japonia oczami kobiet
(recenzja — tutaj), gdzie niechęć do obcych i osób niespełniających społecznie przyjętych norm w mniejszych społecznościach jeszcze dziś skutkuje daleko idącym ostracyzmem dotyczącym nawet członków najbliższej rodziny.

Opowiadania Niedźwiedzi bóg egzemplifikują piękno prostoty języka. Nade wszystko jednak uświadamiają, jak bardzo kruchy jest nasz dzień codzienny i jak bardzo ułudne wydaje się myślenie o niezmienności naszej życiowej i społecznej stabilności.

Po awarii w Fukushimie Hiromi Kawakami napisała drugą wersję opowiadania, dodając w tytule nazwę feralnego roku. W tekście pozornie zmienia się niewiele. Pozornie. To ta sama historia i to samo miejsce, ale lakoniczne uzupełnienia przesuwają środek ciężkości tekstu na wspomnienie być może najbardziej traumatycznego wydarzenia w najnowszej historii Japonii po zrzuceniu bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki. „Idziemy nad rzekę […]. Wczesną wiosną jest to dobre miejsce do obserwowania brodźców, lecz teraz po raz pierwszy idę tam latem” ustępuje miejsca konstatacji „Idziemy nad rzekę […]. Wczesną wiosną było to dobre miejsce do obserwowania brodźców, w odzieży ochronnej, lecz teraz po raz pierwszy od tamtego wydarzenia idę w to miejsce latem”. Japończycy wiedzą, co jest „tamtym wydarzeniem” i nie dziwi ich wcale, że w nowej scenie szarpania niedźwiedzia nie ma już dziecka, a mężczyźni noszą na sobie odzież ochronną. To wszystko opowiedziane jest lakonicznie, bez jakiejkolwiek emfazy, naturalnie. W tym momencie przerwałem lekturę, bo chyba dopiero wówczas dotarło do mnie znaczenie „przed i po”.

Opowiadania Niedźwiedzi bóg egzemplifikują piękno prostoty języka. Nade wszystko jednak uświadamiają, jak bardzo kruchy jest nasz dzień codzienny i jak bardzo ułudne wydaje się myślenie o niezmienności naszej życiowej i społecznej stabilności.

Przeczytaj recenzję innej książki japońskiej autorki: Yōko Ogawa Ukochane równanie profesora.