Przeskocz do treści

Italo Calvino, Jeśli zimową nocą podróżny

Italo Calvino, Jeśli zimową nocą podróżny (wł.: Se una notte d’inverno un viaggiatore), tłum. Anna Wasilewska, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa, 2012.

W fabule tej powieści Itala Calvina zimową nocą pewien podróżny pojawia się na małej stacji kolejowej, rozpoczynając wątek sensacyjny. Tak się czytelnikowi wydaje. Potem wszystko się przenika, przechodzi jedno w drugie, opowieść urywa się
w kulminacyjnym momencie, by pojawić się w innym miejscu. Skomplikowane?

Italo Calvino był członkiem grupy literackiej OuLiPo (Ouvroir de la Littérature Potentielle — Warsztaty Literatury Potencjalnej). Jej członkowie za cel postawili sobie stworzenie nowego modelu pisarstwa opartego na ścisłych zasadach
z zastosowaniem reguł matematyki, ograniczeniami leksykalnymi lub gramatycznymi. Resztę miała podpowiedzieć wyobraźnia. Założenie to owocowało dziełami tyleż oryginalnymi, co eksperymentalnymi, a nawet swoistymi wprawkami pisarskimi (na przykład patrz: Raymond Queneau Ćwiczenia stylistyczne).

Calvino ułożył swoisty bieg na orientację, w którym według wskazówek należało iść do kolejnych lektur, poszukując tej jedynej, prawdziwej.

Nie inaczej jest w przypadku powieści Jeśli zimową nocą podróżny, chociaż, na szczęście, nie sprowadza się ona do językowego laboratoryjnego doświadczenia. Na początku autor zwraca się wprost do czytelnika, odwołując się do jego książkowych kompleksów i tworząc rozbudowaną klasyfikację lektur. Uważna analiza proponowanych haseł pozwala domyślać się przesłania dalszych trzystu stron:
o istocie odbioru literatury. Tak przynajmniej wyobrażałem sobie to, co nastąpi, gdy sam udam się w podróż. Potem Calvino rzucił mnie w dziesięć różnych miejsc, popychając ścieżką proponowanej narracji. Wraz z głównymi postaciami, które zmieniały się, znikały i powracały, wędrowałem tropem pewnej książki. Calvino ułożył swoisty bieg na orientację, w którym według wskazówek należało iść do kolejnych lektur, poszukując tej jedynej, prawdziwej. Za każdym razem jednak coś poszło nie tak, ślad się gubił, rzeczywistość się komplikowała i przeskakiwałem do kolejnej. Do kolejnej, ale co? Do powieści, jej innej wersji, przekładu, falsyfikatu tłumaczenia, podróbki oryginału, nowego autora, który okazuje się oryginalnym twórcą?

Rozdziały zostały skonstruowane dwupoziomowo. W wierzchniej warstwie śledzimy dzieje powieściowych bohaterów w kolejnych węzłach sznurka, po którym jesteśmy prowadzeni przez autora za kolejnym powieściowym tropem. On jest bardzo konkretny, ma autora i tytuł, za każdym razem jednak inny. Poziom drugi to fragment powieści. Autor bawi się z nami. Wymyśla historie, które według fabuły Podróżnego stanowią część kolejnego śledzonego dzieła, treściowo jednak tworzą osobną całość. Po zamknięciu ostatniej strony powieści przyjrzałem się jej budowie, szukając OuLiPo’wych zależności. W rozdziałach odnalazłem kilka odmiennych gatunków oraz odwołania do stylu różnych autorów lub nawet ich dzieł. Zdałem sobie sprawę, że część z nich jeszcze nie istniała, gdy powstawała Jeśli zimową nocą podróżny. Nie wątpię, że Calvino czynił aluzje do znanych sobie utworów, tym większa więc moja radość, że odnalazłem tam coś, czego… wówczas nie było. To nic odkrywczego, ponieważ każda interpretacja, każdy odbiór jest dozwolony. W tekście finałowym czytelnik otrzymuje podsumowanie filozoficznego wykładu o literaturze, jej sensie, sztuce czytania i odbioru pisanego słowa.

Powieść nie nadaje się na jeden wieczór. Nie dlatego, że jest obszerna, wszak każdy czyta w innym tempie. Skupienie, jakiego wymaga, powoduje zmęczenie i zmusza do przerwy. Nagrodę na końcu stanowi nowe doświadczenie czytelnicze. Nie wyrzucajcie jednak sobie, jeśli nie dotrwacie do końca. De gustibus non est disputandum.