Przeskocz do treści

Maciej Płaza, Golem

Maciej Płaza, Golem, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa, 2021.

Golem to kolejna powieść Macieja Płazy napisana dość charakterystycznym dla autora stylem. Po tomie Robinson w Bolechowie czekałem na nią z niecierpliwością. Oto co w niej znalazłem.

Płaza pisze pięknymi, długimi, wielokrotnie złożonymi zdaniami, z częstymi wtrąceniami, charakteryzując bardzo szczegółowo opisywane postaci oraz sięgając do ich przeszłości, co powtarzał przy każdej znaczniejszej dla fabuły osobie, dzięki czemu odbiorca, uważnie śledząc ciąg słów, to ważne, uzyskiwał całą niezbędną wiedzę konieczną do zrozumienia jej dalszych decyzji. Wydarzenia rozgrywają się w niewielkim podolskim miasteczku, a na kolejnych stronach śledzimy je oczami bohatera zbiorowego, by po chwili skupić się na jednym z kilku wybranych. Utwór otwiera widok ulic sztetla, na który o poranku spogląda tajemniczy przybysz. Ten początek przypomina pierwsze strony Robinsona w Bolechowie (tutaj). Tam główny bohater rozpoznaje dawno niewidziane wnętrza, w Golemie chłoniemy obcą atmosferę budzącej się do życia żydowskiej osady widzianej oczami wędrowca.

Maciej Płaza już od pierwszych stron powieści każe się zastanawiać, kim jest zwalistej budowy niemy wędrowiec
o uzdrawiającym dotyku wkraczający o świcie do miasta.

Maciej Płaza z dużą starannością stara się odtworzyć atmosferę codzienności chasydzkiej społeczności, ich życia wypełnionego pracą i religią. Jego protagoniści to osoby o bardzo zróżnicowanym podejściu do rzeczywistości. Mamy więc cieszącego się estymą cadyka, do którego po radę zjeżdżają ludzie nawet z odległych stron, jego prawą rękę, człowieka oddanego religii oraz służbie współziomkom i poświęcającemu temu celowi swoje małżeńskie szczęście, drobnego przedsiębiorcę twardo stąpającego po ziemi, który energią i sprytem dba o doczesność, a szczodrością zapewnia sobie wpływy w gminie i perspektywy wiecznego szczęścia. Całości folkloru dopełniają drobni handlarze i rzemieślnicy z trudem wiążący koniec z końcem. Maciej Płaza nawiązuje do żydowskiej tradycji, czerpiąc z legend i charakterystycznego słownictwa, co nadaje powieści specyficznego smaku.

Chrześcijańska część miasta na początkowych stronach powieści w ogóle nie istnieje. Pojawia się stopniowo, gdy autor wprowadza motyw będący immanentną częścią życia diaspory — zagrożenie ze strony innych. Najpierw delikatnie, historią podwójnej wdowy, której drugi mąż stał się ofiarą antysemickiej napaści, potem coraz groźniejszymi pomrukami potęgowanymi przez plotki i konflikt dwóch ważnych członków społeczności reprezentujących odmienne tradycje kulturowe, wchodzimy w atmosferę zbliżających się wydarzeń, docierając tym samym do sedna tytułowego symbolu. W tradycji golem jest istotą z gliny zaklęciami powołaną do życia, aby bronić Żydów przed zagrożeniem. Maciej Płaza już od pierwszych stron powieści każe się zastanawiać, kim jest zwalistej budowy niemy wędrowiec
o uzdrawiającym dotyku wkraczający o świcie do miasta, który za wikt i opierunek odwdzięcza się pracą i nie dba o doczesne wygody.

Golem to stary, dobry Płaza. Powieść przeczytałem z podobną do Robinsona w Bolechowie przyjemnością, zwracając przy okazji uwagę również na stylistyczne podobieństwo okładek obu woluminów1. Czekam na kolejne, może odmienne oblicze Macieja Płazy-pisarza.

1 Wg informacji w opisie bibl.: obraz wykorzystany na okładce: © Samuel Hirszenberg, Czarny sztandar, olej na płótnie, 1905 r., Jewish Museum, Gift of the Estate of Rose Mintz.